wtorek, 30 grudnia 2014

U weterynarza

Mam, jak każdy pewnie z nas, swojego ulubionego weterynarza. To dwie przemiłe panie doktor, które prowadzą gabinet po drugiej stronie mojej ulicy :) Oczywiście kochają zwierzęta, ale szczególnie uwielbiają koty, a moje sierściuszki już w szczególności ;)

Często ratują też bezdomniaki. W klinice prowadzą mini azyl dla uratowanych kotów, którym wspólnymi siłami udaje znaleźć się kochające domy :) Obecnie mają dwa cudne koty, ok. 3 miesięczne dzikuski, które oswajają. Następnym razem zrobię zdjęcia tym uroczym kotkom i wrzucę tu na bloga, może skradną czyjeś serce... jak kotki u Gosianki? Zobaczymy.

Ale nie o tym chciałam napisać :) Zajrzałam dziś do weterynarza, aby zakupić odrobaczacze dla kotów. I jak zwykle zostałam wypytana o zdrówko kotów, samopoczucie etc. Nie obyło się bez składania życzeń! No w końcu stary (dla mnie bardzo zły...) rok się kończy i idzie nowe, na które czekam z nadzieją! I dostałam cudny prezent:

Kot z piernika


No i jak tu zjeść kota z piernika?

Nie ma mowy.

Powędruje na choinkę, którą będzie pięknie zdobił :)


Szczęśliwego Nowego Roku moi kochani! Aby był lepszy, żeby nam zwierzaki nie chorowały, a bezdomne koty znalazły schronienie i opiekę.

I oczywiście powitajmy go lampką szampana, ale bez fajerwerków... dla zwierząt to koszmar...

środa, 24 grudnia 2014

Szczęśliwych i radosnych Świąt

Choinka już ubrana. Nareszcie. :) Świeci świątecznymi lampkami, stwarzając specyficzny, wspaniały klimat.
Za oknem aura wiosenno - jesienna, bynajmniej nie zimowa, ale cóż poradzić. Jakie by nie były - nastały - ŚWIĘTA.

Życzę Wam wszystkim i Waszym ukochanym zwierzakom radosnych, spokojnych i zdrowych Świąt. Żeby choć na chwilę zapomnieć o codziennej gonitwie i znaleźć czas dla bliskich. Żeby koty mogły do woli leżeć na świątecznych stołach, aby brzuszki miały pełne i ręce cały czas gotowe do mizianek :)

Życzę również wszystkim zwierzakom, które nie mają swojego domu, aby go znalazły ... ziszczenie tego marzenia byłoby najwspanialszym prezentem świątecznym, jaki mogłabym kiedykolwiek dostać!

Gucio pozdrawia zza choinki (mam nadzieję, że Wasze oczy go wypatrzą, jak śpi słodko w pościeli ;))

Łini przesyła buziaki z pudełka po jednym z prezentów

a Fifi z pudełka po bombkach i lampkach :)


Wesołych Świąt!

wtorek, 9 grudnia 2014

Leniwe śpiochy

Przez całą moją ostatnią przygodę ze zdrowiem, siedzę teraz w domu na zwolnieniu. Rozkoszuję się nic nie robieniem, Przebywam całe dnie z moimi kochanymi futerkami :) co pewnie też przyspiesza rekonwalescencję. Nie ma to jak ukochany mruczuś na kolankach, wygrzewający moje ranki pooperacyjne.


Słodka stópka Gucia


No ale dziś koty przeszły same siebie w tym lenieniu się. Od samego rana, zaraz po śniadaniu, zajęły miejscówki do spania i tak śpią, śpią i śpią i nawet nie drgną.

Łini i Fifi śpią sobie na rozłożonym narożniku :) 

a Gucio w dziwnej pozie oczywiście w pościeli :)

I mi się udziela ta leniwie śpiąca atmosfera. Już prawie południe, a ja siedzę w szlafroku. No ale lekarz zalecił, abym się nie przemęczała, tak więc nie przemęczam się :)

Miłego dnia!

sobota, 6 grudnia 2014

Musiałam to mieć

Pojechaliśmy na zakupy do supermarketu. Czynność ta nie należy do moich ulubionych, ale od czasu do czasu trzeba zaopatrzyć się w większą ilość domowych rzeczy i taka wycieczka jest nieunikniona. I przypadło na dziś.

Płyn do płukania, proszek do prania, ręczniki papierowe... niekończąca się lista sprawunków. Z wielkim wózkiem krążyłam między regałami i nagle moją uwagę przykuło TO:


Portfel z kotem

Zielony portfel z kotem.

Musiałam. Nie mogłam się oprzeć :) W sumie dziś Mikołajki, więc sprawiłam sobie prezent :)

Fajny, prawda? Trochę tandetny ;) ale liczy się KOT i zielony kolor (mój ulubiony) :)

Życzę wszystkim wspaniałych, mikołajkowych prezentów!

środa, 19 listopada 2014

Konie z Morskiego Oka

Jestem zażenowana. Jestem nawet wściekła! Czuję się bezradna...
Co za zakapiory z tych pazernych górali! Wszystko kosztem zwierząt...

Nie jeden raz byłam nad Morskim Okiem. Prowadzi tam piękna, szeroka droga. Wcale nie stroma. To bardzo przyjemny spacer. Nie trzeba się spieszyć, można iść swoim tempem, podziwiać widoki, trochę pomyśleć. Przecież właśnie po to człowiek jedzie w góry!

Uważam, że jeśli ktoś wybiera się w góry, to powinien chodzić o własnych siłach! No ale jest popyt, jest i podaż. Konne zaprzęgi wożące w górę i w dół turystów, którzy najwyraźniej bardziej cenią sobie własną wygodę niż chęć bycia w górach. Bycie w górach nie polega na "zaliczeniu" jak najłatwiejszym kosztem Morskiego Oka, Gubałówki kolejką czy Kasprowego. O, byłem w górach, wcale się nie zmęczyłem... zaliczyłem wszystkie punkty... No ja tak tego nie odbieram...

I konie... te biedne konie i pazerni górale, wykorzystujący je ponad miarę dla własnego zysku... Dobrze, że ktoś walczy o ich los - brawo Fundacja VIVA! Tylko jakim kosztem.. można przeczytać np. TU.

Można przecież tych nieporadnych turystów wozić np. meleksami. No ale meleks to już inwestycja, a koń jest za darmo!

Czuję się taka bezradna i jednocześnie taka zła, gdy w grę wchodzi bezsensowne cierpienie zwierząt
:(

Co można zrobić? Jak pomóc, oprócz podpisania petycji, z której póki co nikt sobie nic nie robi :(

Jestem całym sercem za tym, aby konie zniknęły z Morskiego Oka. Tylko co wtedy zrobią z nimi pazerni górale, którzy nie będą już na nich zarabiać.....?

Musiałam to napisać, Musiałam się z Wami podzielić tymi myślami, bo jest mi tak strasznie źle i tak bardzo czuję się bezradna, gdy myślę o tych bezsensownie cierpiących i umierających w mękach zwierzętach...

Źródło: http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3646986,twarda-walka-o-konie-na-palenicy,id,t.html?cookie=1

niedziela, 16 listopada 2014

Oglądamy filmy

Jesień i szaro bura pogoda sprzyja leniwym wieczorom w domu. Tak też było wczoraj. Spory wiatr i temperatura bliska zeru nie zachęcały do spacerów czy wypadu na miasto.
Tak więc postanowiliśmy obejrzeć jakiś dobry film :) Bardzo lubię dobre kino i niektórzy wiedzą, że prowadzę również bloga filmowego: TUTAJ

Ale do rzeczy :) Oglądanie filmu nie może odbyć się bez kotów :)

Łiniemu chyba niezbyt spodobał się film, bo zakrył łapką oczka ;)


Ale później rozkosznie się ułożył do góry nogami :)


I w takiej pozycji przespał film!


A Fifi ułożona na moich kolanach, mruczała sobie i grzała


Gucio położył się na oparciu narożnika, między naszymi głowami. Zdjęcia niestety brak, bo nie chciałam spłoszyć Fifi :)

Lubię takie wieczory!

Szkoda, że dziś również pogoda nie zachęcająca do wyjścia na dwór. Nie pojedziemy do Kampinosu. Za to znów obejrzymy jakiś fajny film!
Miłej niedzieli!

wtorek, 11 listopada 2014

Kocie piecuszki

Niestety piękne, słoneczne dni się skończyły i nastała dżdżysta jesień. Taka kolej rzeczy. Ta pora roku też ma swoje plusy - więcej kotów w domu! Bo gdy kapie na futerko, kotom nie spieszy się na dwór. Zadowalają się szybkim zwiadem okolicy i wracają, powygrzewać się.

Sezon grzewczy w pełni, a więc kaloryfer okupowany :)

Gustaw przybiera na nim różne pozy, aby było mu najwygodniej :)




Fifi przyuważyła suszącą się bluzeczkę, na której oczywiście musiała się ułożyć :)



Tylko Łini niezmiennie okupuje blat kuchenny, wypatrując ptaszków. Zakamuflował się wśród pomidorów i nie rozpakowanych siatek z warzywami. Stamtąd spogląda przez okno i od czasu do czasu wydaje z siebie ochy i achy ;)




Korzystam z wolnego dnia :) Zbieram siły przed starciem z pracą.
Za chwilę ruszamy do lasu, poszwendać się i porozkoszować widokami :)

Życzę wszystkim miłego dnia!

niedziela, 9 listopada 2014

Widok przez okno

Od rana moje dwa gamonie okupują blat kuchenny. Wczoraj gotowałam ryż a że sporo go zostało, wysypaliśmy część przez okno, aby nakarmić ptaki :)

I koty mają widowisko lepsze niż niejeden serial! Są ochy, achy, ćwierkanie, trykanie i inne odgłosy :)
Oczu nie mogą napatrzeć ;)

Sami spójrzcie:






Fajnie, że mieszkamy na parterze :) Koty dość często mają takie widowisko, jak dokarmiamy ptaki :)

Miłej niedzieli!

niedziela, 2 listopada 2014

Szczęśliwe koty

Szczęśliwe i zadowolone :) Najedzone. A teraz każdy z nich odpoczywa w swoim raju:

Łini oczywiście w torebkowym :)
Ma szczęście chłopak, że nie chciało mi się pochować torebek i uzbierało się ich kilka :) Śpi sobie jak zabity.

Fifi na kartonach
Miałam wynieść dwa kartony ze zdjęciami i starymi notatkami ze studiów do piwnicy. Na razie niestety jest to niemożliwe :) To ulubiona ostatnio miejscówka Fifi. Za to mogłam wreszcie schować walizkę na pawlacz :)  Coś za coś ;)

Gustaw przy kaloryferze
 No a piecuch Gucio wybrał miejscówkę przy kaloryferze :) Ułożył się na zalegających na stole rachunkach, podsypia ale okiem łypie od czasu do czasu na mnie :) Ja siedzę tu, skąd robione jest zdjęcie.

Tak oto mija niedziela. Zaraz jednak ruszamy do Kampinosu. Tym razem pozwiedzać forty! A w drodze powrotnej zajrzymy do Palmir i zaświecimy światełko na grobie jednego z nieznanych żołnierzy...


Życzymy spokojnej niedzieli i refleksji nad tymi, których już niestety nie ma z nami...

sobota, 25 października 2014

Kocie trofeum

Bohaterem dzisiejszego posta jest Łini. Łini i ... sikorka. Możecie się łatwo domyśleć, co się stało. Otóż Łini przyniósł nam dziś do domu swoje kocie trofeum - sikorkę. Z dumą ją zaprezentował. Z ogonem do góry i z sikorką w paszczy przeszedł obok Fifi i Gucia. Gucio i Fifi zaciekawione zdobyczą poszły za Łinim, prosto do moich stóp. A ja mało nie zemdlałam! Krzyknęłąm, aż ściany się zatrzęsły! Łini ze zdziwienia otworzył pysk, z którego na ziemię wypadła konająca sikorka...

Szybka akcja ratunkowa ptaszka niestety nic nie dała. Sikorka nie przeżyła :(

I co mam zrobić? Pochwalić Łiniego? Czy raczej skarcić?

Smutny pobiegł znów na ogródek, a reszta bandy za nim... mam nadzieję, ze już niczego nie upoluje!

Dokumentacji zdjęciowej zdarzenia brak.

Jeszcze się trzęsę ze zdenerwowania.

Jak ja nie lubię takich sytuacji... to nie pierwszy i zapewne niestety nie ostatni raz. Kilka dni wcześniej była myszka, ale ją udało się uratować.

Miłego weekendu :)


Powaliła na kolana mnie ta "kocia dyskoteka: ;) :D

wtorek, 21 października 2014

Koci pocieszacze

Oj ciężki mam teraz czas w pracy. Bardzo intensywna końcówka roku, plany na 2015 i do tego nowy szef. Trzeba przeżyć, ale praca wysysa ze mnie energię maksymalnie. Do tego ta pogoda - szkoda, że zepsuła się i nie ma słońca. Słońce zawsze daje trochę pozytywnej energii. A tu deszcze, wiatr, szaro buro. Wracam do domu padnięta. Marzę o położeniu się bezmyślnie, nie mam siły wykrzesać energii na zrobienie czegokolwiek. Minie... :)

Ale w takich sytuacjach co wieczór przychodzą na pomoc moje kocie szczęścia :) Koty czują, wiedzą, ogrzewają i mruczą, tak jakby starały się dodać mi otuchy :) Dają się przytulać, tłamsić i tarmosić ;) Są. Asystują. Mruczą, Czuwają :) Wszystkie trzy. Moje sierści kochane.



Z pewnością dobrze wiecie, co czuję :)
Uwielbiam je :)

sobota, 18 października 2014

Leniwce

Zabieram się i zabieram, aby coś napisać. Za każdym razem siadam, otwieram posta, napisze parę słów i... brak weny. Tyle się dzieje, a ja jakoś nie potrafię ubrać tego w słowa. Mam nadzieję, że tym razem się uda :)

Próbowałam nawet napisać posta z wyjazdu w góry. Było fantastycznie! Odniosłam mój mały sukces, bo przełamałam lęk wysokości, nie straszne mi były półki na skałach i wysokie drabiny nad wodospadami :) Jestem z siebie dumna :) Szkoda, że nie chcą mi się zdjęcia wstawić. Poprzekręcałam je w programie Microsoft i teraz wstawiają mi się na bloga jakoś bokiem... i nie mogę ich odkręcić. A pokazywać jest co! Kilka zrobionych horyzontalnie zdjęć udało mi się wstawić poniżej :)

Słowacki Raj - wspinaczka pod górę

Zamek Spiski - aby się do niego dostać trzeba było wejść na całkiem sporą górę!

Po łańcuchu

Dolina Hornadu

I w dół po drabince 

Zamek i skansen


W tle Tatry Wysokie
Było wspaniale, relaksująco, dużo się działo, jaka ta Słowacja i Słowacki Raj przepiękne! Czas niestety szybko zleciał... I znów powrót do rzeczywistości i gonitwy dnia codziennego...

Weekend spędzamy leniwie :) A co, przynajmniej teraz nie będę się nigdzie spieszyć. Aura na dworze jesienna, choć jeszcze jest dość kolorowo. Lubię jesienne kolory :)

A koty? Każdy z nich odpoczywa na swój koci sposób :)




Gustaw z pańciem :) Nawet pozycja snu podobna :)

Pańcio wykurzony! Łóżeczko jest tylko moje :D



Miłego weekendu!
Ja delektuję się nic nie robieniem :)

piątek, 19 września 2014

Gustaw


Tak właśnie olewczo i spokojnie zamierzam spędzić najbliższy tydzień :)

Tygodniowy urlop czas rozpocząć!

Cudownie!

Góry! Słowacja :) Życzcie nam wspaniałej pogody i wielu wrażeń, ale przede wszystkim odpoczynku, bo ostatni czas był znów ciężki...

Do "przeczytania"!

P.S. Dziękuję za odzew w sprawie Natanielka. Te zdjęcia, które dostałam, wysłałam, a kontakt do ewentualnej kocioterapeutki przekazany. Ciekawe, czy koty Bethany spełnią się w kototerapii autystycznego Nataniela.

piątek, 5 września 2014

Prośba o pomoc

Dziś będzie zupełnie inny post. Post z prośbą o pomoc...

Napisała do mnie maila pewna Pani z Krakowa. Ma 7. letniego synka chorego na autyzm. Synek - Nataniel bardzo kocha koty. Niestety nie mogą mieć w domu kota z powodu silnej alergii jednego z domowników.

Pani poszukuje osób, które zajmują się kototerapią. Nasz Łini i Gucio by się do tej terapii nadawały, jednak nie jestem z Krakowa. Mieszkamy za daleko na regularne odwiedziny :(

I stąd moje pytanie - czy ktoś z Was może polecić osobę zajmującą się kototerapią z Krakowa bądź okolic? Chciałabym pomóc chłopcu na tyle, na ile potrafię. Spróbujmy pomóc mu razem!

A może by tak wysłać Natanielkowi zdjęcia naszych wszystkich kotów? :) Z pozdrowieniami :) Co myślicie? Moglibyście przysłać zdjęcia swoich kotów do mnie na maila, a ja bym je przesłała dalej :)

Może macie jakieś inne pomysły, jak "wnieść" koty do życia Nataniela, który nie może mieć kota w domu?

Bardzo zależy mi na tym, aby pomóc... :) Pomożecie? :)

środa, 3 września 2014

Łobuz i brzuszek Gucia

Łini - osiedlowy "zbój", znów dostał manto od kota sąsiadów. Kotłowały się w ogórku aż sierść leciała! I jak zwykle "odważniak" Łini został położony do góry brzuszkiem. Tylko, że tym razem nie obyło się bez strat...

Ucho - kocia pierdołka zaczęła coś dziwnie merdać uszkiem. Jakoś tak nim strzyc, drapać się..  Zajrzałam w ucho - czyste. Jak mogłam przegapić?! Potem zaczęły się problemy z równowagą! To była kwestia dwóch dni... transporter, miauk i weterynarz. Diagnoza - ropień w uchu. Ropień sięgający kanału słuchowego, stąd te zaburzenia równowagi. I seria antybiotyków i zastrzyków przeciwbólowych. Co się okazało? Ucho było przegryzione i wdała się infekcja. Na szczęście już się dobrze goi, ropa się rozchodzi i Łini wraca do formy. Ale... zaczęło się rozwolnienie. Masakryczne rozwolnienie! Jest dieta i obserwacja....

Taki nieszczęśliwy kotek


Gucio - stresowacz jeden. Jak już pisałam wcześniej, zaczął się wygryzać :( ogolił sobie cały brzuszek. Weterynarz orzekła, że ze stresu :( Od kilku dni się nie gryzie, ale futerko odrasta bardzo powoli.. :( Czynnik stresujący w postaci naszych wyjazdów na razie minął, więc mam nadzieję, że Gustaw przestanie się wygryzać ...

Gustaw - zwisacz pospolity

Ech te koty! :)

Pielęgniarką zastrzykową jestem oczywiście ja...