środa, 3 września 2014

Łobuz i brzuszek Gucia

Łini - osiedlowy "zbój", znów dostał manto od kota sąsiadów. Kotłowały się w ogórku aż sierść leciała! I jak zwykle "odważniak" Łini został położony do góry brzuszkiem. Tylko, że tym razem nie obyło się bez strat...

Ucho - kocia pierdołka zaczęła coś dziwnie merdać uszkiem. Jakoś tak nim strzyc, drapać się..  Zajrzałam w ucho - czyste. Jak mogłam przegapić?! Potem zaczęły się problemy z równowagą! To była kwestia dwóch dni... transporter, miauk i weterynarz. Diagnoza - ropień w uchu. Ropień sięgający kanału słuchowego, stąd te zaburzenia równowagi. I seria antybiotyków i zastrzyków przeciwbólowych. Co się okazało? Ucho było przegryzione i wdała się infekcja. Na szczęście już się dobrze goi, ropa się rozchodzi i Łini wraca do formy. Ale... zaczęło się rozwolnienie. Masakryczne rozwolnienie! Jest dieta i obserwacja....

Taki nieszczęśliwy kotek


Gucio - stresowacz jeden. Jak już pisałam wcześniej, zaczął się wygryzać :( ogolił sobie cały brzuszek. Weterynarz orzekła, że ze stresu :( Od kilku dni się nie gryzie, ale futerko odrasta bardzo powoli.. :( Czynnik stresujący w postaci naszych wyjazdów na razie minął, więc mam nadzieję, że Gustaw przestanie się wygryzać ...

Gustaw - zwisacz pospolity

Ech te koty! :)

Pielęgniarką zastrzykową jestem oczywiście ja...

6 komentarzy:

  1. Ach z tymi kotkami jak z dziecmi...;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie :) każdemu coś i to wszystkim na raz! :)

      Usuń
  2. Oszsz, no to się im pochorowało ??!!
    Zdrowia życzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękujemy! właśnie przed chwilką robiłam Łiniemu zastrzyk...

      Usuń
  3. Zdrówka dla Twoich pociech Kasiu! Biedaczki :-(

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za pozostawiony komentarz :)