niedziela, 31 lipca 2016

Nie mogę dojść do siebie

Chociaż od powrotu z Kirgistanu minęły już równo 3 tygodnie, cały czas nie mogę przyzwyczaić się do codzienności. Codzienność odczuwam jako etap przejściowy, po którym znów spakuję plecak i wyruszę do Azji Centralnej. Tak się jednak nie stanie, przynajmniej nie szybko. Ta świadomość i uczucie przejściowości sprawiają, że jestem nie do życia. I najgorsze - nie wiem, czy i kiedy mi to minie.

3 tygodnie spędzone w Kazachstanie i Kirgistanie to był absolutny odlot! Każdy dzień był inną przygodą. Przeżyliśmy tak wiele, że do dziś są w nas emocje :) i chęć powrotu. Chodziliśmy po górach, gdzie nie było żywego ducha, a na wysokości 3 tyś m n.p.m. towarzyszyły nam tylko zdziwione świstaki :) Mieszkaliśmy z prawdziwymi Nomadami, uczestnicząc w ich codziennym życiu podporządkowanym naturze. Kąpaliśmy się w jeziorze Issyk Kul, a słońce spiekło nas tak, że zdążyliśmy obrać się ze skóry jak węże :) Spędzaliśmy fantastycznie czas w Biszkeku ze znajomymi poznanymi rok wcześniej. Wszystko było magiczne, wszystko było cudowne. Tylko tęsknota za kotami zachęcała nas do powrotu. Już jednak moglibyśmy ruszyć dalej.

W pracy zaczął się kołchoz. Nastąpiło wiele negatywnych zmian, które tą fajną niewielką firmę pchają w stronę korpo, z którego uciekałam. Tak więc jest źle. Szukam więc innych ścieżek. Może coś samodzielnie jednak? Może coś w kierunku Azji? Myślę, jednak myśli są ociężałe, ciężkie od upału i codzienności. A praca przytłacza.

Powspominajmy więc:











































Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam zdjęciami.
Ciężko wrócić do rzeczywistości...