czwartek, 21 stycznia 2016

Okropny styczeń

Okropnie zaczął się ten Nowy Rok. Styczeń od razu zebrał tak wiele żniw... tyle wspaniałych osób odeszło i odchodzi... mam nadzieję, że z końcem stycznia wszystko się zmieni. Jak tak dalej pójdzie to nie zostanie nikt z dawnych idoli i autorytetów. STOP!

I do tego Amisia... kocia oaza spokoju z Za Moimi drzwiami. To niesprawiedliwe. Zostaje rozpacz i bezradność...

U nas Fifi ma problemy z zębami. Szykuje się operacja. Nie wiem jak to się stało i kiedy. Staram się w miarę regularnie zaglądać kotom do paszczydeł, więc nie wiem jak to przegapiłam, że zęby Fifi się sypią... Zbieramy się jak sójki za morze z nią do weterynarza. Wiem, że pewnie im szybciej tym lepiej, ale Fifi tak panicznie boi się weterynarza! Najbardziej z całej trójki... Czeka ją pobranie krwi i operacja. Będę chciała jednak skonsultować ją jeszcze z jakimś innym lekarzem. Poszukam, popytam, nie umiem tak uwierzyć jednej pani weterynarz, wolę skonsultować. Już mi kiedyś ta weterynarz kazała ciąć Fifi, bo podejrzewała raka sutków (Fifi dawno sterylizowana..). Okazało się, że zebrała się jej tam woda i pod wpływem leków wszystko się ustabilizowało.

Dobra konsultacja, diagnoza i leczenie to podstawa.  Czy w przypadku zwierzaka czy człowieka.

Życzę Wam wszystkim jednak dużo zdrówka :) żeby choroby omijały Was i Wasze futrzaki!

Fifi woli zabunkrować się w szafie i udawać zdrową...

środa, 13 stycznia 2016

Fajne, bo z kotem

Jak zobaczyłam w Internecie taką zaparzaczkę do herbaty, od razu postanowiłam ją mieć :)
No ale jak można inaczej, spójrzcie jakie to fajne cudo:


No i zamówiłam przez allegro z odbiorem własnym. Uwielbiam sypaną herbatę, szczególnie zieloną, ale w sumie każdą :) A w zaparzaczce z kotem z pewnością będzie się ona wspaniale zaparzała.

Dziś po pracy wyprawa na drugi koniec miasta, aby odebrać to cudo :) I jest, mam! Zobaczcie:




To jest taki kotek, którego sadza się na brzegu kubka i który do łapki ma przymocowany łańcuszek z rybką / zaparzaczką :) dodatkowo w zestawie jest mały pojemnik na rybkę, do ponownego zaparzania herbaty :)

Nie mogę doczekać się, aż użyję jutro w pracy :) :)

W Szczyrku, do którego jedziemy na weekend, spadł wczoraj śnieg :) a dziś dopadał :) :)

niedziela, 10 stycznia 2016

Taka sytuacja

Byłam w zeszłym tygodniu na wyjeździe służbowym. Kilka dni spędziłam pod Warszawą (na szczęście nie daleko) szkoląc przedstawicieli i jak to bywa na takich spotkaniach - imprezując. Kurcze, muszę się Wam przyznać, że nie jestem już nastolatką i po kilku godzinach tańców na parkiecie i wygibańców pobolewa mnie kręgosłup! Tak, pewnie za mało ruchu na co dzień, więc mam oczywiście zamiar więcej się ruszać w tym Nowym Roku! Nie mogę doczekać się, gdy wskoczę na rower!

No ale.. wróciłam w sobotę z tego wyjazdu i co patrzę? No tak...



Ubrania z szafy wyrzucone... a najbardziej podejrzany winowajca zakrywa oczka - To nie ja...


Hm swoją drogą to dziwne. Nigdy nie mam się w co ubrać, zawsze czegoś mi tam brakuje, a ciuchy wysypują mi się z szafy ;) same? Trudno, poskładałam i przy okazji poodczepiałam metki z ubrań upolowanych ostatnio na wyprzedażach :)

Przy okazji łażenia po sklepach chciałam kupić sobie jeansy. Te ulubione już powoli robią się zbyt znoszone. Wyobraźcie sobie, że nigdzie nie ma normalnych jeansów - bootcut! Wszędzie skinny, zwężane, rurki, no ewentualnie proste... ale nie ma lekko rozszerzanych :( a jak są (np. w Big Star) to biodrówki (hate). Albo w KappAhl jakieś takie poszarpane, podarte... :( :( Dziewczyny drogie, wiecie w jakim sklepie mogę kupić jeansy bootcut? Nie poszarpane, nie pokolorowane, powycierane.. zwykłe, z wysokim stanem? Proszę pomóżcie, bo przyjdzie mi chyba niebawem chodzić .. nie wiem. nawet w czym :(

Jutro podobno poniedziałek samobójców! A ja cieszę się na kolejny służbowy wyjazd, tym razem bardzo miły - konferencja naukowa Kobiet Kobiet Young Women w Szczyrku.

Wiecie co? Dobrze że zmieniłam tą pracę... ;)

piątek, 1 stycznia 2016

Nowy Rok

Fantastycznie zaczęłam Nowy Rok. Chyba lepiej nie mogłam sobie tego początku wymarzyć :)
Gdy już wyspałam się po imprezie sylwestrowej (bez fajerwerków!!), spotkałam się z moją dawno nie widzianą przyjaciółką :)

Mówi się, że przyjaciele mogą nie słyszeć i nie widzieć się latami, a ich przyjaźń nie umrze. Wystarczy jeden telefon, jedno spotkanie i jest tak, jakby nie było żadnej przerwy. I to prawda!

Z M. kilka lat temu nasze drogi się rozeszły. Nie wiemy już, co było dokładnie przyczyną. Ona z pewnością miała bardzo zaborczego partnera, rzadko się widywałyśmy (mój partner nie jest ani trochę zaborczy, nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie móc spotykać się z koleżankami, to takie dziecinne i to chyba nie przystoi do wieku!).

Ale dziś, pierwszego dnia Nowego Roku, spotkałyśmy się :) To taki magiczny, symboliczny dzień - pierwsza biała karta nowej książki, która będzie miała 365 stron. Mróz, lekko padający śnieg, a my krążyłyśmy sobie po ul. Ząbkowskiej / Warszawa od knajpy do knajpy, Leniwa, wręcz senna obsługa, powoli przygotowywała dla nas grzane wina, piwa czy cydry. Klientów było niewielu, wręcz obawiałam się, że knajpki będą pozamykane. Jednak część była otwarta i było fantastycznie.Spędziłyśmy przemiły wieczór tylko we dwie, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Jak za dawnych czasów. Mam nadzieję, że te czasy powrócą :) i że będziemy się regularnie widywały, jak kiedyś :)

Cieszę się, że ten okropny Sylwester już minął. Petardy, fajerwerki i inne okropne dźwięki związane z witaniem Nowego Roku ucichły, a więc koty zaczęły normalnie funkcjonować.

Jak co roku przeraża mnie głupota i nieuwaga niektórych właścicieli psów. Tak wiele się mówi o tym, że psy boją się wybuchów petard i mogą uciec spłoszone... i co? jak co roku czytam na FB tysiące ogłoszeń o psach, które zwiały... czemu ludzie nie uczą się na błędach???

Ściskamy Was wszystkich mocno.
Życzymy wspaniałego Nowego Roku, pełnego dobrych dni i przynoszącego wiele powodów do radości i uśmiechu!

Tak leniuchowaliśmy sobie koło południa :)