czwartek, 19 kwietnia 2012

Kocie mruczando - czyli magia mruczenia :)

Uwielbiam, kiedy moje koty mruczą. Uwielbiam, kiedy leżą na moich kolanach, takie lekko bzebronne, niewinne, patrzą mi głeboko w oczy lub przymrużają oczy i mruczą... To mruczenie mnie uspokaja, pozwala zatrzymać się na moment, o niczym nie myśleć... głaszczę delikatnie moje koty i słucham muzyki mruczenia, mruczanda... resetuję się, nie myślę o złych chwilach, o niczym... jestem ja i one i ich mruczenie :)

Dlaczego koty mruczą? Jak wydają z siebie taki dziwny dźwięk? W niektórych źródłach można znaleźć informację, jest to spowodowane drganiem strun głosowych. Kolejna teoria sugeruje, iż mruczenie wywoływane jest przez pozafazowe skurcze mięśni krtani i przepony brzusznej. Nikt jednak jednoznacznie nie udzielił jeszcze wiarygodnej i ostatecznej odpowiedzi.

Mruczenie to najbardziej tajemniczy i niezwykły dźwięk, jaki kot może z siebie wydać. Czy wiecie, że
wszystkie koty, bez względu na wiek, płeć czy rasę, mruczą z taką samą częstotliwością: 25 cyklów na sekundę? :) Takie rytmiczne, uspakajające mruczando :)

Powszechnie uważa się, że kot mruczy, kiedy jest szczęśliwy. Cieszymy się, słysząc mruczenie, bo jest ono wyrazem zadowolenia, a więc możemy się czuć dobrze, jako spełnieni opiekunowie (żeby nie powiedzieć rodzice) ;) Jednak koty nie mruczą tylko wtedy, gdy są zadowolone! Z drugiej strony nmożna zaobserwować, że kot mruczy również, gdy jest zestresowany, przestraszony, nawet ranny i u progu śmierci. W tym przypadku mruczenie może być próbą samouspokojenia: przekonania samego siebie, że będzie dobrze. Mruczą także kotki, które wracają do swoich dzieci, by je uspokoić; kocięta podczas karmienia, by okazać zadowolenie; osobniki dorosłe, zbliżając się do osobnika dominującego, by go uspokoić, okazać dobre intencje oraz uległość.

Cóż, znany miłośnik kotów, dziennikarz i publicysta Eugen Skasa-Weiss, w swojej książce „Sztuka mruczenia” z pełną pokorą ujął to tak:
Osłuchałem moje koty po kolei, by dowiedzieć się, gdzie i jak mruczą. Mruczały całym ciałem. Udo mruczało z równą intensywnością, co szyja, główka nie głośniej od brzucha. Ale choć człowiek tak kocha talenty dane przez Boga, pozbawiony jest umiejętności mruczenia. Umie pohukiwać jak puszczyk i szczekać jak prawdziwy pies. Potrafi warczeć, śpiewać jak kos, potrafi naśladować kwilące dziecko albo trąbić niczym słoń, gdy jednak ja chciałem zamruczeć, zabrzmiało to, jakbym miał katar.

:) idę posłuchać kociego mruczanda...

Łini - mój największy mruczuś :) potrafi zacząć mruczeć, jak się tylko na niego spojrzy :)

środa, 18 kwietnia 2012

Zamknąć kota na balkonie :)

Zdarzyło Wam się kiedyś zamknąć kota na balkonie i o nim zapomnieć? Kiedyś zamknęłam Gucia pomiędzy drzwiami wejściowymi, ale pozostałe koty od razu zrobiły raban, Gucio miauczał i szybciutko zostal uwolniony. A wczoraj sytuacja była nieco inna. I biedny Łinki stał się ofiarą mojego roztargnienia.

Było już po 23 kiedy zdecydowaliśmy się położyć. Wyszłam jeszcze na balkon, aby zamknąć kratę a Łini niepostrzeżenie wymknął się za mną. Zamknęłam kratę, zamknęłam balkon i położyłam się spać. Usnęliśmy szybko. Biedny Łini zorientował się, że nikt nie ma zamiaru go wpuścić do domu. Pewnie miauczał, drapał w drzwi, a my sobie słodko spaliśmy. Przebudziłam się nad ranem, bo zaniepokoiły mnie odgłosy płynące z balkonu. Ktoś skrzypiał kratą jakby próbował ją otworzyć... a pozostałe koty warowały z nosami przy zasłoniętym oknie. Z lekką adrenaliną otworzyłam balkon i... do mieszkania wparował z impetem przerażony Łini. Pobiegł prosto do kuwety ;) pozostała dwójka za nim oczywiście :) Gdy już skorzystał z toalety, zaczął mnie "opieprzać" skrzecząc i miaucząć na mnie. No fakt, jak mogłam mu to zrobić! Noce wprawdzie nie są już takie zimne, na balkonie jest budka wyłożona polarem w środku, ale... jak to się mogło stać, że zapomniałam wpuścić Łiniego! Był oburzony! I później cały dzień przewalał się z kąta w kąt, przysypiając.

Choć staram się uważać na moje koty, niektórych rzeczy jak widać nie można przewidzieć! Koty jak kameleony niepostrzeżenie potrafią zniknąć ;) czmychnąć między nogami, aby zrobić coś, na co mają ochotę. Na szczęście już obrażenie minęło Łinkiemu :) A ja przed położeniem się spać będę zawsze sprawdzała, czy któryś z moich kotó nie został na balkonie. Ot i taka to nauczka :)

Łini dziś odsypiał stresującą noc na swojej ulubionej miejscówce - moich torebkach :)

sobota, 14 kwietnia 2012

Szklana kocia pogoda

Na dworzu pada deszcz. Taka senna pogoda, najchętniej leżałabym cały dzień z którymś z kotów na kolanach :) Zawsze najchętniej przychodzi Gucio, ale dziś wszystkie koty domagały się towarzystwa człowieka, osaczając mnie ze wszystkich stron. Dziwne jak dla nich.

Z rana jak zwykle dostały jeść i po jedzeniu jak zawsze domagały się wypuszczenia na dwór. Wypuściłam je na balkon i podniosłam klapę aby mogły wyjść na ogródek. Wybiegły ochoczo, jednak po chwili jeden za drugim w panice wróciły :) DESZCZ! O nie, koty nienawidzą deszczu! Coś moczy ich wymuskane futerka, nie pozwala poskakać po trawie, która jest po prostu mokra. W panice domagały się wpuszczenia do domu.

Zapanowała konsternacja. Nie mogą wykonać codziennego obchodu, usadowiły się więc na parapecie w oknie i zza szyby oglądały świat. Gucio leniwie ziewnął. Łini podrapał się za uszkiem. Fifi ewakuowała się na kaloryfer. Co robić, jak pada deszcz? Koty tak samo jak dzieci nudzą się podczas deszczu :) Postanowiliśmy zapewnić im małą rozrywkę ;) Krople waleriany! Wszystko zaczęło się od kropli żołądkowych, ktore musiałam wypić, bo bolał mnie brzuch od rana... Szklanka po kroplach wzbudziła wielkie zainteresowanie całej trójki! Dlatego też polaliśmy chusteczki walerianą i każdy z kotów otrzymał swoją. Szaleństwo się rozpoczęło! To niesamowite, jak koty reagują na walerianę :) Zaczęły się ocierać, tarzać, mruczeć... i przeszły do walki między sobą :) Gucio i Łini potrafią godzinami ganiać się po mieszkaniu walcząc. Oczywiście nie robią sobie krzywdy, to takie braterskie pojedynki, ale przyznam, że oglądanie takich bójek jest lepsze niż najlepszy program w TV. I waleriana zapoczątkowała takie właśnie harce. Cięzko jest zrobić dobre zdjęcie walczącym łobuzom, kilka mi się udało :)

Walki kotów - Gucio podgryza Łiniego :)

Kocie walki - Gucio atakuje Łiniego gryząc go w brzuszek... oj Łini niecierpi takich chwytów!

Walki kotów - Lini czeka na atak Gucia :)

Kocie walki - chwila odpoczynku, koty mierzą się wzrokiem... ciekawe ktory pierwszy znów zaatakuje ;)

Zaobserwowałam, że jak koty nie wybiegają sie na ogródku, to z nudów chyba przychodzą im do głowy różne pomysły. Więcej walczą ze sobą, są bardziej skłonne do zabawy. Jednak dzisiejsza aura pogodowa nie tylko kotom pokrzyżowała plany. My też zamiast pójść na spacer chyba obejrzymy jakiś dobry film.
Taka to szklana pogoda... pewnie jak położymy się przed TV znów wszystkie trzy koty osaczą nas grzejąc swoim ciepełkiem :)

sobota, 7 kwietnia 2012

środa, 4 kwietnia 2012

Wścibskie koty...

Spośród wszystkich zwierząt to kot jest najbardziej wścibski. Ciągle go coś interesuje, włazi we wszystkie dziury i szczeliny, delikatnie bada lapkami różne przedmioty. Wskakuje na karnisze, szafy, szafki. Ma nieustającą ochotę zwiedzania i poznawania. Nieustraszony łowca przygód.

Niestety takie zachowanie naraża go na niebezpieczeństwo. Utarło się nawet powiedzenie, że koty zabije ich wścibskość i ciekawość.

Dlatego też mając kota musimy często myśleć za niego. Zabezpieczajmy miejsca w domu, gdzie kot może sobie zrobić krzywdę. Wystarczy chwila nieuwagi.

Nie rozumiem osób, które wypuszczają kota na balkon mieszkając w bloku na wysokim piętrze, czy beztrosko otwierają niezabezpieczone okna. Mówi się, że kot zawsze spada na 4 łapy... ale jak może zakończyć się upadek z 9 piętra na asfalt? W najlepszym wypadku połamaną szczęką... Ile to już było przypadkow, że koty trafiały połamane do lecznic. Ile kotów zginęło wypadając z okna czy balkonu. Przecież można te miejsca zabezpieczyć i już kot nie poleci za przelatującym ptaszkiem czy muchą..... a będzie mogł w pelni korzystać z balkonu czy wyglądac przez okno.

Zabezpieczony balkon nie musi brzydko wyglądać. U mnie jest bardzo estetyczny :)


Koty bezpiecznie spędzają czas na zabezpieczonym i osiatkowanym balkonie

Znam dobrą firmę, która zabezpiecza balkony i okna. W przypadku zainteresowania, prosze zostawić namiar w komentarzu.

A Wy jakie zabezpieczenia stosujecie w trosce o swoje koty?

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Akcja ratunkowa gołębia

Popoludnie. Własnie miałam wychodzić z domu, ale chcialam jeszcze sprawdzić temperaturę na zewnątrz i zawołać koty. Wychodzę na balko i wołam: Gucio, Łini, Fifi. Gucio i Fifi natychmiast przybiegają, ale Łiniego nie widać. Cóż, weszłam spowrotem do mieszkania i nagle słyszę Łiniego :) Patrze, a on w paszczy ma żywego gołębia! Gołąb się wyrywał, Łini trzymal go i przytrzymywał łapką próbując wnieśc do domu.

Akcja ratunkowo paniczna! Mój facet wybiegł na balkon, wystraszył tym Łiniego, który uchylił paszczę i gołąb mu wypadł z niej zszokowany. Posypały się pióra, Liniego wrzuciłam do domu, a gołąb po dojciu do siebie odlecial. Za nim posypała się smuga piór. Na szczęście drapieżny Łini go nie uszkodził i nie nadgryzł.

Od czasu do czasu wydarza się taka akcja u mnie w domu. Kot jak to kot, ma instynkty drapieżcze i nie oduczę go polowań. Już zwątpiłam, nie przeszkadza mu nawet dzwoneczek na szyi. Wiem, że chciał przynieśc nam swoją zdobycz, ale to było po prostu straszne. Tym razem gołębiowi się udało. Łini później caly wieczór siedział smutny.

Łini jako jedyny z naszych kotów poluje na gołębie. Wiele razy wyrzucałam zdechle ptaki z naszego ogródka. Pozostałe koty nie są tym zainteresowane.

A Wasze koty przynoszą Wam czasem takie niespodzianki?

Nasz drapieżny Łini w ogrodku :) wygląda tak niewinnie a taka z niego bestia nie kot ;)