wtorek, 28 stycznia 2014

Miłość?

Niech Was nie zmyli tytuł posta ;) Choć to, co dziś ujrzałam, przeszło moje oczekiwania. Tego się nie spodziewałam :) Jak te koty potrafią zaskakiwać!

Łini niezbyt przepada za Fifi i vice versa. Tolerują się, ale nie ma między nimi czułości. Fifi, jak wiecie, ma charakterek księżniczki i generalnie nie w głowie jej harce z łobuzami. Już bardziej lubi się z Guciem. Nawet stara się mu matkować czasem, dokąd ten jej nie skarci ;)

Koty nie mogły wyjść na dwór, bo nasypało śniegu prawie po kolana. Fifi ułożyła się na swojej nowej miejscówce na parapecie. Nagle patrzę - zmierza w jej stronę Łini. No to będzie się działo - myślę. Pewnie zaraz Fifi go ofuka i zwieje, ustępując miejsca. A tu SZOK! Łini usiadł obok Fifi, pocałowały się pyszczkami i ... Fifi kontynuowała drzemkę, a Łini grzecznie wyglądał przez okno. Nie mogłam się nadziwić, musiałam cyknąć fotki! Czyżby nastąpiło ocieplenie stosunków damsko - męskich?

W tle koci zegar :) jeden z moich kocich gadżetów... ale o tym innym razem :)



Łini powyglądał przez okno i znudził się, udając na drzemkę do swojego pudła.

Gucio tym razem miał cała sytuację w nosie, wygrzewając się przy kaloryferze :)

Czego Ty znów ode mnie chcesz? ;)

sobota, 25 stycznia 2014

Uwielbiam weekendy

W tygodniu człowiek pędzi, ciągle gdzieś się spieszy, czas ucieka, w pracy "młyn". Gdy wracam wieczorami do domu w tygodniu, często nie mam na nic siły. Czasem pozaglądam na zaprzyjaźnione blogi, poczytam, ale nie mam siły nic pisać.

Teraz dodatkowo wracam z pracy przemarznięta do szpiku kości i nawet wylegujące się na mnie koty długo nie są w stanie doprowadzić temperatury mojego ciała do normy.

Ale na szczęście są weekendy! W weekend czas płynie inaczej :) Można przystanąć, zrelaksować się i nigdzie się nie spieszyć! Wszystko robić swoim rytmem. A przede wszystkim delektować się czasem spędzonym z kotami :)

Obecnie koty mają swoją drzemkę. Fifi znalazła kawałek narożnika, na który pada słońce i wygrzewa się :) Gucio śpi na torebkach a Łini na konstrukcji.




A my się lenimy. Nie chce się nawet nosa wystawić na dwór :) Może i poszłabym na spacer, ale jak pomyślę o tym mrozie za oknem to... wolę zostać w domu, przy ciepłej herbacie z cytryną, wpatrzona w moje kochane koty :)

Miłego weekendu!

niedziela, 19 stycznia 2014

Ćwierkamy :)

Łini potrafi godzinami siedzieć na kuchennym blacie i obserwować ptaszki :) Szczeka do nich, ujada, terkocze :) Wczoraj udało mi się troszkę tych jego wyczynów nagrać. O proszę:



nie wiem czemu nie chce mi się przesłać film na bloga, mogę tylko wrzucić link do youtube...

Uwielbiam te jego ochy i achy. Tu na filmiku aż tak się nie rozkręcił, ale mam nadzieję, że kiedyś jeszcze zapoluję na niego z aparatem i uchwycę większe szaleństwo :)

O, taki zahipnotyzowany był :)
A Wam jak mija weekend?

U nas sypie śnieg i koty poza aktywnościami w oknie, nie chcą nawet nosa na dwór wystawić :)

sobota, 11 stycznia 2014

101. i cudowna przesyłka

Moi Drodzy, tak się zagalopowałam w tym codziennym pędzie, tak pochłonęło mnie szybko umykające życie, że przegapiłam.. przegapiłam moją setną notkę! Za to dziś jest ta sto pierwsza :)

I z perspektywy tej notki chcę Wam wszystkim podziękować za to, że jesteście z nami, że zaglądacie, komentujecie, dajecie rady :) Jak zaczynałam pisać tego bloga nie sądziłam, że jego świat może okazać się tak fascynujący a ludzie, choć nie poznani w realu, tak wspaniali. Mam tylko nadzieję, że będziecie z nami dalej! :)

A teraz o przesyłce - kilka tygodni temu zamówiłam u Izy kolczyki. Strasznie spodobał mi się jeden model i zapragnęłam mieć taki sam tylko w odcieniach ulubionej przeze mnie zieleni :) Kolczyki przyszły wraz z niespodzianką! Dziękuję Iza :) Dostałam drugą parę ciekawych kolczyków, które również mi się podobają oraz liścik, za który też dziękujemy :) I również z całą kocią ferajną Ciebie Iza pozdrawiamy!

Oto kolczyki:



Zielone kolczyki od razu miały okazję ozdobić moje uszy, gdy szłam na służbową kolację :) I od razu zostały zauważone i pochwalone :) Drugie czekają na swoją okazję. Bardzo mi się podobają obie pary :) Jestem pod wrażeniem, że samodzielnie można wykonywać takie cuda. Ja może i pomysły bym miała, ale z wykonaniem gorzej...

Sobota przelatuje przez palce, sennie i leniwie. Szkoda, że te weekendy tak szybko mijają... Koty śpią sobie w różnych pozycjach... a i my drzemiemy, oglądamy filmy.. a zaraz idziemy na pizzę ;)



Cudownego weekendu!

wtorek, 7 stycznia 2014

Łini Alpinista i cd. diety

Łini czasem dostaje świra ;) to taki kot, który wchodzi wyżej i wyżej tzw. kot wysokopienny ;) Na szczęście nie mamy karniszy, bo pewnie by już były pozrywane. Skoki na lodówkę czy na najwyższe kuchenne szafki są na porządku dziennym.

A oto Łini odkrył kaloryfer w łazience :) Nie przeszkodził mu w zdobyciu szczytu nawet suszący się na nim ręcznik. Łini - kot zdobywca:






A dieta idzie dalej, tyle że trochę "zmiękłam". Po Waszych komentarzach, za które dziękuję bardzo, pomyślałam, że może faktycznie zbyt drastycznie potraktowałam moje sierści odmawiając im środkowego posiłku? Tak więc włączyliśmy ten posiłek ograniczając wszystkie porcje. Błagalny, żebrzący o jedzenie wzrok nygusów wygrał, ale i tak są mniejsze porcje 3 x dziennie a nie większe 2x. Jak na moje kalkulacje efekt powinien być ten sam, a przynajmniej sępić tak nie będą... I może nie będą miały wrażenia wiecznego głodu?

Pożyjemy, zobaczymy. Dziś drugi taki dzień i na razie wydaje się być OK.

niedziela, 5 stycznia 2014

Koty na diecie

Witamy wszystkich serdecznie w Nowym Roku! Mamy nadzieję, że  wkroczyliście w ten rok z uśmiechem na twarzy :)

Koty na diecie - to nie postanowienie noworoczne, to FAKT! Brzmi strasznie i jest dość ciężkie w egzekucji, ale...  niestety zdecydowanie Łini (6 kg) i Fifi (5,5 kg) muszą schudnąć. Gucio (4,5 kg) też przy okazji utrzyma wagę. Choć grubszy kotek to więcej kochanego, mruczącego ciałka, dla ich dobra i zdrowia trzeba w ich imieniu zadbać o linię. Bo one przecież nie wiedzą, że są za grube. A gruby kot to kot, który częściej może chorować. Tak samo jak gruby człowiek. Właśnie z miłości do kotów postanowiłam przerzucić je na dietę.

Nie zmieniam karmy. I tak jedzą tą, dla kotów wysterylizowanych, Łini dla nerkowców. Jednak ograniczam im spożycie i rygorystycznie wydzielam porcje.

Jak myślicie - jest bunt? NO PEWNIE! Koty nagle są permanentnie głodne. Chodzą, sępią, robią błagalne oczka, prowadzą do misek. Ciężko jest się nie ugiąć, ale trzeba. To tylko dla ich zdrowia.

Łini na blacie kuchennym oczywiście żebrze ;)

Na razie dieta trwa kilka dni. Koty nie mogą się przyzwyczaić do mniejszych porcji, ale zjadają całe suche za jednym razem i dobrze - nie ma wyjadania z misek. Zamiast trzech porcji dostają dwie. I w porze tej środkowej, popołudniowej, ustawiają się w kuchni przy miskach i czekają. A tu nic. Nie ma. Dopiero będzie kolacja ok. 18.

Jest ciężko, ale musimy wytrwać. Gruby kot to nieszczęśliwy mimo wszystko kot, który może częściej chorować. Mam nadzieję, że wszystkie bestie wrócą do wagi 4,5 kg, a wtedy dam im spokój. Do tego czasu pewnie przywykną do nowych schematów jedzenia i łatwiej im będzie utrzymać wagę :)

Będę zdawała relację :)
Trzymajcie kciuki, bo naprawdę ciężko jest nie ulec tym sępom!