Rozpoczęły się piękne, słoneczne dni. Część Polski zmaga się z ogromnymi ulewami i podtopieniami, jednak jakimś cudem takie zjawiska pogodowe omijają Mazury :) a dokładnie to miejsce, gdzie uwielbiamy jeździć...
Tak więc wraz z nastaniem ciepłych dni co weekend wyjeżdżamy. Mam już pierwszą opaleniznę i włosy wypłowiałe od słońca ;) A jak wyjeżdżamy, to koty na weekend zostają same. Zaopatrzone w jedzenie, wodę i kuwety, ale same.
I nie ma godziny na wyjeździe, abym o nich nie pomyślała. Co robią? Czy tęsknią? Czy niczego im nie brakuje? Leżę na pomoście, czytam książkę i co jakiś czas spoglądam w aparat, gdzie mam zdjęcia moich rozbójników! Przytulam ich w myślach i wskakuję do jeziora :)
Tęsknię za nimi bardzo. Żałuję, że nie są psami, które mogłabym ze sobą zabrać na wyjazd... Brakuje mi Gucia, który zawsze na mnie śpi, Łiniego, który asystuje i Fifi, która z bezpiecznej odległości obserwuje każdy mój ruch...
Czy to nienormalne? Czy też tak macie? Jestem opętana chyba miłością do moich kotów :) Jak wracam i przekraczam próg domu, trzy sierści witają mnie miauczeniem i prowadzą do misek... Zastanawia mnie, czy też tęskniły... czy po prostu są głodne i czekają na nas, abyśmy napełnili im miski? Nie zmienia to faktu, że ja tęsknię bardzo i jak wracam to wyściskuję każdego kota osobno, mocno, całując w pyszczek, tarmosząc i przytulając :) Kocham je! Moje sierści kochane :)
OOOOOOOOOOOOOJ MAM TAK SAMO !!!!
OdpowiedzUsuńOstatnio jak byłam w górach 5 dni przyłapałam siebie na swego rodzaju ostrożności. Stawiałam np kubek z kawą tak aby kot go nie strącił ... cały czas były ze mną - "z tyłu głowy" ... moje sierści kochane. Po powrocie całuskom, miziankom, przytulankom ni było końca :-)))
tak się cieszę, że ktoś jeszcze ma tak samo jak ja! :)
Usuńnie jestes sama...:)
OdpowiedzUsuńmysle, ze one tego nie okazuja,ale tesknia, sa przeciez przyzwyczajone codziennie do naszej obecnosci...
kocham nad zycie swojego kota... inne tez:)
ja sobie wyobrażam, że siedzą i czekają na nasz powrót, reagują na głosy na klatce etc. a jak jest w rzeczywistości... kto wie ;)
UsuńJa mam dokładnie tak samo Kasiu. I jestem pewna, że witają mnie stęsknione, czasem nawet obrażają się, jak nas dłużej nie ma ;-) "Opętana miłością do kotów" - to dokładnie oddaje mój stan :-))) Pozdrawiam (PS: jak idzie szukanie autka?)
OdpowiedzUsuńKoty mnie zaczarowały i opętały :) Tak tak fochy obrażalskie oczywiście są na powitanie, zwłaszcza po dłuższej rozłące...
UsuńNie mogę znaleźć dalej fajnego autka :( to nie jest takie proste, jakby się wydawało :( większość sprowadzana z Niemiec wątpliwego stanu... ech ... na razie podreperowałam mojego Fordzinę Escorta (1997!!) i jeszcze mogę nim trochę pośmigać :)
Najlepiej mieć jakiegoś zaufanego mechanika, który by z Tobą oglądał te potencjalne nabytki. Moja Corsa jest starsza od Twojego Forda, ale śmigam nią aż miło :-) Jedynie przy 130/h mam wrażenie, że może się rozlecieć ;-)))) No, ale na co dzień takiej prędkości i tak się nie rozwija, więc ok :-)))) Pozdrawiam i 3mam kciuki za trafienie dobrego egzemplarza.
UsuńMam gorzej ,bo już nie chcę nigdzie wyjeżdżać i ich zostawiać :(
OdpowiedzUsuńoj to faktycznie gorzej ;) choć powiem Ci, że ja też zawsze ciesze się i nie cieszę z wyjazdu - własnie z powodu rozstania z sierściami moimi kochanymi!
UsuńDziewczyny kochane, dziękuję! Od razu mi lepiej, że nie jestem sama.! Wiedziałam, że u Was znajdę wsparcie i zrozumienie :)
OdpowiedzUsuńChyba każdy kociarz tak ma :-)) W Anglii też tęskniłam za moimi kociakami - a byłam tam przecież tylko tydzień :-))) Tak to już jest :D
OdpowiedzUsuńNa pewno tęsknią... A nie możesz ich zabrać?...
OdpowiedzUsuńwiesz, kiedyś jak miałam tylko Fifi to woziłam ją ze sobą po Polsce, jak wyjeżdżałam. Był to dla niej jednak ogromny stres mimo wszystko. Teraz z trzema kotami to byłoby dużo większe wyzwanie... zwłaszcza jak jedziemy np. do przyczepy kampingowej lub do małego kampingu gdzieś na Mazurach. Chyba jednak lepiej dla nich jest zostać. Stęsknione okazują swoją miłość o wiele mocniej ;)
UsuńMojego kotka Mikusia nie ma już od 6 dni. Zaginął w piątek.
OdpowiedzUsuńJeszcze z czwartku na piątek z nim spałam. Gdy wróciłam ze szkoły jego już nie było. Szukałam go przez cały weekend. Tak mi go brakuje, od małego go karmiłam, bawiłam normalnie jak dziecko wychowywałam....Myślałam że bedzie ze mną do konca swoich dni...będzie takim staruszkiem.... Kiedy wracałam ze szkoły to miałam do kogo, wiedziałam, że mój Mikuś na mnie czeka...a teraz taka pustka,zal... stało się to czego najbardziej się bałam. Możecie mnie mieć za wariatkę, ale ja bardzo go kocham i tęsknie ;((( i nie moge przestać płakać.
A, 18l
Cześć, ciekawa jestem czy Twoj kotek powrócił i jak dalej potoczyło sie życie. ..moja kotka zaginęła rok po Twoim wpisie, nie było jej 28 dni !!!! Zaczęłam tracić nadzieję i pewnego słonecznego dnia patrzę a ona w kuchni siedzi i mialczy, chuda i mruzaca oczy przed słońcem. Ktoś ja zamkną w niewoli....odratowalam ja a wyzwaniom miłości z obu stron nie bylo końca. Przeżyła potem jeszcze ze mną 6 pieknych lat. 29 02 2020 musialam ja uśpić :-( nie byłam gotowa na taki koniec. Tesknie za nia strasznie i na zawsze mam jakąś pustke w sobie, drugiego takiego kota juz nie będzie. ...Ciekawa jestem czy ktoś w ogóle to przeczyta.
OdpowiedzUsuń