niedziela, 10 marca 2013

Po co kotu drzwi?


Zawsze mnie to zadziwia i za każdym razem zastanawia. Czy moje bestie sobie ze mnie drwią, czy faktycznie nie lubią drzwi. Dla kotów drzwi mogłyby nie istnieć J Po co one? Mogłyby być cały czas otwarte. Bo przecież, kiedy zamykam pokój, to zawsze któryś z moich nygusów chce akurat do niego wejść! Tak samo z drzwiami balkonowymi. Stoją bestie i patrzą się na klamkę. Wstaję leniwie, podchodzę do balkonu, otwieram drzwi… wszystkie trzy od razu są na balkonie. Więc zamykam drzwi z powrotem, siadam na kanapie, odwracam się i… oczywiście wszystkie trzy błagalnym wzrokiem patrzą już z balkonu i chcą wejść… Wpuszczam je więc … nie minie kilka minut, jak znów chcą wyjść. Złośniki jedne J

Wygląda to mniej więcej tak:

Gucio domaga się kategorycznego wypuszczenia na balkon ... aby po chwili chcieć oczywiście wrócić do domu... :)

sobota, 9 marca 2013

Sobotni poranek z kotami


Nareszcie weekend J Uwielbiam weekendy! Mogę wstać trochę później, powylegiwać się w łóżku nie myśląc o tysiącu spraw do załatwienia. Jednak tak do końca nie mogę pozwolić sobie na poranne leniuchowanie… już moje koty zadbają o to, abym wstała i napełniła ich miseczki jedzeniem J potem mogę sobie robić, co chcę, ale kocie śniadanie musi być na czas!

No więc dziś postanowiłam być nieczuła na kocie prośby. Udawałam, że śpię, choć już się przebudziłam. Kotów jednak nie da się oszukać. Gdy otworzyłam oczy, zaczęło się J Wskoczyły wszystkie trzy do łóżka! Gucio zaczął spacerować po mnie, Łini ocierał się pyszczkiem o moją twarz, a Fifi pomiaukiwała. I tak do skutku, zamieniały się rolami – raz Gucio ocierał się o moją twarz, a Łini po mnie spacerował, raz Fifi spacerowała, a Łini się ocierał itp. itd. Każdy kociarz zna to uczucie ;) pora wstawać! Koniec sobotniej laby ;)

Dobra WSTAJĘ! Od razu wszystkie trzy ustawiły się w rządku i pokierowały mnie do kuchni. Nie, nie, nawet do łazienki nie mogłam zajrzeć ;) prosto do kuchni! Ustawiły się bestie, szantażyści mali! przy swoich michach, 3 pary oczu wpatrzone we mnie, śledzące każdy mój ruch…  Sięgam ręką w stronę puszki z suchym, widzę zadowolenie na kocich pyszczkach… no jeszcze chwilkę się podroczę, potrząsam puszką, widzę zniecierpliwienie, ich wzrok przeszywa mnie niczym 3 pary sztyletów wbitych prosto w moje serce… no dawaj jeść, dawaj jeść, nie ociągaj się, już już TERAZ! No dobra J napełniam miski suchym, obowiązek spełniony… J zaczyna się sobota J sobota z kotami ;)

A bestie pałaszują, aż im się uszy trzęsą… J

sobota, 2 marca 2013

Przed wiosenne harce :)


Ciepło. Bezchmurne, błękitne niebo. Słońce! Wreszcie słoneczny, piękny dzień. Od razu chce się żyć. Wiosenna energia rozpiera nie tylko mnie J Szaleją również moje koty. Nie chcą usiedzieć w domu, nie cieszy ich zabawa myszką. Bezwzględnie, miaucząc chórem domagają się wyjścia na dwór! Patrzą na mnie wszystkie trzy swoimi pięknymi, zielonymi oczkami i miauczą, co raz spoglądając na zamknięte, balkonowe drzwi.

Nie miałabym serca, gdybym im nie ustąpiła J Otwieram więc balkon. Radość futerek jest ogromna! Od razu z rozpędu wyskakują na ogródek, aby wiatr i słońce musnęło ich sierści! Szaleństwo. Gonitwa. I odpoczynek w cieniu bzu J Stoję na balkonie z twarzą skierowaną ku słońcu i cieszę się patrząc na moje kocury. Są takie szczęśliwe! Chyba faktycznie nadchodzi wiosna J

A oto dokumentacja zdjęciowa:

Łini (vel Mimi) odpoczywa po pogoni za liściem w cieniu bzu

Fifi podjada trawę

Gustaw obserwuje sytuację z góry (za chwilę już dołączył do stadka)


niedziela, 17 lutego 2013

Światowy Dzień Kota czyli świętujemy :)

Teraz praktycznie każdy ma swój dzień. Są również dni pocałunku, przytulania, książki...etc., ale dziś jest bardzo szczególny dzień - Światowy Dzień Kota. Moje trzy sierściuszki będą dziś rozpieszczane :)

Piszę sobie, a po prawej stronie ode mnie w swoim ukochanym pudełku śpi do góry nogami Łini. Błogo "szczeka" od czasu do czasu przez sen. Pewnie już wie, że dziś coś dobrego go spotka :) Gustaw śpi sobie na krześle przy kaloryferze i grzeje futerko. Fifi kręci się wokół moich nóg i nie daje pisać! Standard niedzielnego poranka. Ale dziś dzień wyjątkowy - ich dzień :) Więc dziś będę je dopieszczać ile wlezie!

Będą smakołyki, pierś z kurczaka, więcej głasków, tuleń i zabawy! (hmm czy więcej niż zwykle da się? spróbuję!).

Życzymy wszystkim kotom i ich właścicielom cudownego Dnia Kota! Napiszcie, jak obchodzicie to święto :)

piątek, 31 sierpnia 2012

Furminator - czyli dbanie o sierść kota

Wczoraj przyszła do mnie wyczekiwana przesyłka z allegro - FURMINATOR! Wiele czytałam o tym specyficznym grzebieniu i zapragnęłam wypróbowac go na moich kotach. Odkąd mam 3 koty, odkurzanie raz w tygodniu to mało, aby pozbyć się kłębów sierści z zakamarków mieszkania...

Koleżanka kiedyś już wspominała, że jak zakupiła furminator i zaczęła wyczesywać nim swoje koty, to błyskawicznie zauważyła, że wypada im dużo mniej sierści. A że wydatek nie jest drastyczny, postanowiłam spróbować :)

Tak więc na pierwszy rzut poszedł Łini. Pół torebki sierści z niego wyszło. Od razu po wyczesaniu zauważyłam gładszą i milszą w dotyku sierść. Ile włosów wyszło mu z ogona!! ;) Niestety proces wyczesywania nie załapał się na zdjęcia, bo Łoini wił się jak żmija, żeby uwolnić się od szczotki. Więc we dwójkę musieliśmy go wyczesywać. Jedna osoba trzymała Łiniego, aby się nie uwolnił (ja), a druga wyczesywała.

Z Guciem nie poszło łatwiej. Jednak jako kotek krótkowłosy stracił dużo mniej sierści. Tu udało zrobić się dokumentację zdjęciową:
Wyczesywany furminatorem Gucio (obok leży torebka z sierścią)

Nawet Fifi panikara dzielnie zniosła wyczesywanie. Wreszcie pozbyła się tony sierści, która wręcz wokół niej fruwała.

Nawet kotka Fifi dzielnie zniosła wyczesywanie furminatorem

I w ten oto sposób cała moja gromadka kotów została wyczesana :) Czynność zamierzam powtarzać raz w tygodniu. Zobaczymy, czy rzeczywiście dzięki temu koty będą miały ładniejszą sierść i przede wszystkim będą gubiły mniej włosów.

Furminator c.d. - koty były wyczesywane przez kilka dni po trochu. Efekt jest imponujący :) Naprawdę gubią mniej włosów. Zobaczymy, jak będzie dalej.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Łini motocyklista

Koty to ciekawskie stworzenia. Jedne mają taki charakter, że od razu badają ciekawostki napotkane na swojej drodze, inne natomiast przyglądają się z daleka, oceniając ewentualne zagrożenie i dopiero upewniwszy się, że nic im nie grozi, zaczynają zwiedzać :)

Łini to kot należacy do tych ciekawskich odważnych. Gdy pojawi się coś nowego, od razu musi to zbadać. I tak pod nasz ogródek zajechała dziś sławna (w niektórych kręgach napewno) Ania Jackowska. Podróżująca samotnie po świecie na motorze kobieta :) Wnuczka jednaj pani mieszkającej w moim bloku. I Ania zostawiła motor przy moim ogródku. Łini natychmiast musiał "zbadać gościa". Wlazł na motor na siedzenie kierowcy i wąchał go zajadle :) Z balkonu wyglądało to mniej więcej tak, jakby właśnie przymierzał się do jazdy. Oto dokumentacja:

Mój kotek Łini na motorze :)

poniedziałek, 16 lipca 2012

Zwierzak Twój przyjaciel – nie porzucaj, nie wyrzucaj!

Wakacje to czas odpoczynku i wyjazdów. Równocześnie z rozpoczęciem okresu wakacyjnego, dramatycznie rośnie liczba porzucanych zwierząt. Bo co zrobić ze zwierzakiem, jeśli wyjeżdżamy i nie możemy go zabrać? Ludzie bardzo łatwo rozstają się ze swoimi zwierzęcymi przyjaciółmi… nie myśląc o tym, co się z nimi stanie na wolności. Dotyczy to zarówno kotów jak i psów. Często przeżywają tylko i wyłącznie dzięki dobrej woli innych ludzi, woluntariuszom, którzy przygarniają je, aby dalej szukać im odpowiedzialnych domów. Dokładnie – odpowiedzialnych, takich na dobre i na złe.

Przecież przygarniając zwierzaka bierzemy za niego całkowitą odpowiedzialność. Wprowadzając go do swojego domu, zapraszamy go do bycia członkiem rodziny. Nie możemy nieodpowiedzialnie pozbywać się pupila wierząc, że jakoś poradzi sobie na wolności.

Zwierzęta czują… czują tak samo jak ludzie. Porzucone są zdezorientowane, nie rozumieją sytuacji, w jakiej się znalazły, popadają w depresję, często giną. Czy porzuciłbyś własne dziecko? Zostawiłbyś na pastwę lodu w lesie, na parkingu, co gorsza czasem przywiązane do drzewa, aby nie poszło za Tobą? Nie. Nie? To dlaczego możesz tak potraktować swoje zwierzę?

Co można zrobić, aby nie pozbywać się zwierzaka a jednak wyjechać na upragniony urlop?:

1.      Przede wszystkim szukając miejsca wypoczynku dowiedz się, czy akceptowany jest pobyt ze zwierzakiem. Jest bardzo dużo miejsc, gdzie można zabrać psa czy kota ze sobą i nie będzie nikomu przeszkadzał. Sama wielokrotnie woziłam ze sobą swoje koty, jeśli nie było nikogo, kto mógłby się nimi zaopiekować.

2.      Jeśli wyjeżdżasz za granicę lub gdzieś, gdzie nie możesz zabrać zwierzaka – pozostaje kilka opcji:

·        zapytaj wśród znajomych, rodziny czy ktoś mógłby zaopiekować się Twoim pupilem na czas Twojej nieobecności. Z kotami jest łatwiej, nie wymagają codziennych spacerów. Można poprosić kogoś z sąsiedztwa, zaufanego sąsiada, znajomych.. żeby raz na dwa dni zajrzeli do kota, napełnili mu miski, wymienili piasek w kuwecie, pogłaskali J

·         prawdź ofertę hoteli dla zwierząt, pojawia się ich teraz coraz więcej. Oczywiście mają różną cenę i co za tym idzie różną jakość dbania o pupila. Sama nie miałam konieczności korzystania do tej pory z hotelu dla zwierząt.

·         istnieje taki rodzaj „wymiany sąsiedzkiej”, „sąsiedzkiej opieki nad pupilem”podczas której osoby opiekują się Twoim pupilem a później, gdy są w potrzebie Ty opiekujesz się ich zwierzakiem. Oczywiście jest to za darmo. Warto zapytać się weterynarza, czy nie zna takich osób. Zaufanych i sprawdzonych. Można skorzystać z wyszukiwarki: http://www.petsitter.pl/index.php5

Nigdy nie wyrzucaj i nie porzucaj zwierzaka. Jeśli już naprawdę nie masz co z nim zrobić, zgłoś się do Fundacji Zwierzęcej, w ostateczności do schroniska. Schroniska nie chcą przyjmować zwierząt od właścicieli, to zrozumiałe. Uważają, że właściciele są całkowicie odpowiedzialni za zwierzę, powinni brać je z pełną świadomością korzyści i wad, ale i obowiązków! Mogą jednak poradzić, co możemy zrobić i jak znaleźć tymczasowego opiekuna.
Pomyśl, zanim opuścisz i porzucisz zwierzaka.... (źródło: facebook)