Upały już zelżały i wreszcie da się żyć w mieście. Przyjazna dla ludzi i kotów temperatura +23-25 st. Trochę padało, ale ostatnio jest dość ładnie. Łini już nie dyszy :) Gucio nie leni się, Fifi nie wyleguje do góry kołami. Koty ożyły i uaktywniły się :)
Ostatnio sporo wyjeżdżałam i prywatnie i służbowo. Dlatego też nie miałam czasu na pisanie, nad czym bardzo ubolewałam... Takie są u nas okresy wakacyjne - często nas nie ma w domu, ale koty zostawiane są zawsze pod opieką :)
Zauważyłam, że nasze wyjazdy rozstrajają koci rytm życia. Bo moje koty mają swoje codzienne rytuały:
Pkt. 1 - obudzić pańcię jeszcze przed budzikiem, aby na pewno nie zapomniała napełnić miseczek
Pkt. 2 - koniecznie poasystować we wszystkich porannych czynnościach
Pkt. 3 - sprawdzić, czy ubrania, które pańcia zakłada do pracy (w szczególności te ciemne) są świeże i wyprasowane (no a potem w pracy łatwo rozpoznać, że jestem kociarą ;) )
Pkt. 4 - odprowadzić pańcię do drzwi i pożegnać ją przez kuchenne okno :D
 |
Stare, zimowe zdjęcie, ale na prawdę tak to wygląda :) |
??? kto wie, co robią koty podczas mojej nieobecności :) Z pewnością spędzają czas na balkonie, wylegują się w łóżku, drapią pazurki o drapaki... ale zawsze z utęsknieniem czekają na nasz powrót. Wracamy więc do rytuałów (ze znanego nam kociego życia).
Pkt. 5 - powrót mojego K. z pracy (wraca przede mną) = ponowne napełnienie miseczek. Jednak jedzonko nie jest już tak interesujące - koty oczekują wypuszczenia na dwór
Pkt. 6 - harce po ogródku, skakanie po bzie, ok. 17 trzymanie się okolicy balkonu, aby powitać pańcię wracającą z pracy :)
I jeszcze krótki filmik z "powitań" :)
 |
Kocie powitania :) |
Pkt. 6 - Łini odprowadza mnie klatką schodową do domu :)
Pkt. 7 - dalsze grasowanie po dworzu
Pkt. 8 - DINNER TIME :) godzina 21 - powrót do domu i kolacja
Pkt. 9 - wieczorne harce
Pkt. 10 - spanie... :) na swoich ulubionych miejscówkach: Fifi w kartonie, Gucio z nami w łóżku a Łini na stoliku na balkonie
I tak wygląda każdy kolejny dzień. Konkretne pory, konkretne czynności, wszystko zaplanowane, wszystko regularne...
A kiedy wyjeżdżamy, rytm się zaburza. Nie ma na kogo czekać, nie ma kogo żegnać i witać. Pewnie bestiom jest smutno. A może wcale nie, może właśnie wtedy odpoczywają od nas? Kto wie :)
Dobrze, że w tej swojej kociej egzystencji oprócz nas ludzi mają siebie :) Nie wyobrażam sobie mieć jednego kota! Moja trójka jest jak trzej Muszkieterowie - zawsze razem, nawet jak obok siebie, to w niedoli zawsze się wspierają :) Walczą ze sobą i myją się nawzajem :) Oczywiście wszystko odbywa się w swoim własnym rytmie, przeplatane kocimi rytuałami :)