Jakiś czas temu otrzymałam od wydawnictwa Illuminatio książkę, która wchodziła na polski rynek - Zaklinaczka kotów. Jest to zbiór porad jak postępować z kotem zebranych przez najsłynniejszą na świecie kocią behawiorystkę - Mieshelle Nagelschneider. Myśl przewodnia książki to: "Dlaczego koty są, jakie są i co zrobić, by w końcu zaczęły się słuchać".
O ile poznanie mechanizmów kociej psychiki i impulsów, które na nią działają, jest szalenie ciekawe, o tyle zastanawiam się, czy kot może zacząć się słuchać człowieka. Każdy kot ma inny charakter, każdy jest indywidualistą. Czy można go sobie podporządkować czy to raczej on podporządkowuje sobie nas?
Mimo wszystko pewnych zachowań i reakcji kotów możemy się nauczyć. Dzięki temu możemy nawiązać z nimi porozumienie, co z pewnością poprawi jakość życia :) Koty często na swój sposób próbują nam coś pokazać. Przykład - kot zaznaczający swoje terytorium siusianiem. Pewnie wiele z nas miało ten problem. Nie powiem - ja też. Pamiętam jak dziś, jak obsikiwała Fifi. Tak reagowała na silny stres gdy byłam domem tymczasowym i przez nasze mieszkanie przewinęło się sporo rożnych kotów. Nie pomogły feromony, środki uspokajające... znaczyła zapamiętale swoje terytorium i nie było wyjścia - musiałam się poddać. Gdy zaprzestałam działalności, Fifi przestałą sikać :)
Trzeba nauczyć się żyć z kotem. Zaakceptować jego niezależność i potrzebę wolności, przy czym wyuczyć go różnych reakcji, dzięki którym będziemy się porozumiewać. Odnoszę wrażenie, że ja już ten błogostan osiągnęłam. Koty żyją w harmonii z nami i ze sobą :) Zdarzają się sytuacje nieprzewidziane, jak np. goście ;) ale i w nich koty i ja potrafimy sobie poradzić, Nic na siłę. Towarzyski Gucio zawsze nam asystuje. Łini z dystansem przygląda się i kiedy uzna, że nic mu nie grozi, daje się pogłaskać :) A Fifi zmyka za każdym razem chowając się w najczarniejszy kąt.
Trzy koty, trzy charaktery.
Zaklinaczka kotów pokazuje pewne schematy kocich zachowań. My "stare kociary i kociarze" znamy je doskonale. Jednak osobom świeżym, które dopiero co zaczęły żyć z kotem lub faktycznie nie potrafią sobie z nim poradzić, lektura na pewno się przyda.
Jak dorwę, to przeczytam, choć Julian ostatnio zasmakował w mojej łydzie i kiedy próbowałam go odgonić, podrapał mnie w rękę boleśnie i krwawo. Po czym dostał kijem, po czym ja się obraziła, po czym on się obraził :))). Zapewne o cos mu chodziło, ale mam nadzieję, ze moja łyda będzie się mu kojarzyc z kijem i wykluczeniem rodzinnym.
OdpowiedzUsuń