Nic to. Trzeba przeżyć i starać się cieszyć tym, co jest :) Wczoraj wieczorem pospacerowałam sobie po Krakowie. Odwiedziłam Wawel, zajrzałam na rynek. Magicznie. Ale strasznie zimno. Okropnie wiało i szybko wróciłam do hotelu. Co nieco jednak zobaczyłam:
Wawel |
Kościół Św. Piotra i Pawła |
Kościół Mariacki |
Sukiennice |
Dziś natomiast po pracy odwiedziłam znajomych. Nie wiedzieliśmy się 2 lata! Poznaliśmy ich już 4 lata temu przez hospitalityclub.org Byliśmy u nich w Kijowie i tak zaczęła się nasza znajomość, która trwa do dziś. Później oni przyjechali do nas a później.. z racji wszystkich negatywnych wydarzeń na Ukrainie, postanowili zamieszkać w Polsce. I mieszkają właśnie w Krakowie :) No szkoda, że nie w Warszawie, ale cóż oddaję hołd - Kraków jest dużo bardziej magiczny od Warszawy!
Mają kota - Atosika. Poznaliśmy go jeszcze w Kijowie. Śliczny, czarny, łagodny puchacz. Kot podróżował z nimi, był w Pradze, Barcelonie, a później przyjechał do Polski. Mają też dwójkę ludzkich dzieci: Martin - 2,5 roku i Alicja - 9 miesięcy. Atosik jest w stosunku do nich bardzo łagodny :) Trochę prycha i ucieka przed Alicją, ale nie jest agresywny. Po prostu mała jeszcze za bardzo nieświadomie mu dokucza, choć Dima i Zuli starają się ja edukować. Mały Martin już się nauczył, że kotka należy szanować i głaskać :) Już nie ciągnie go za uszy ani za ogon :)
Podczas całego spotkania Atosik cały czas nam towarzyszył. Upatrzył sobie mnie, nawet siedział mi na kolanach, co ponoć do niego niepodobne, bo od nieznajomych trzyma się na dystans.
Taki śliczny jest Atosik:
Atosik - kot obieżyświat :) |
Żałuję weekendy spędzonego poza domem. Cieszę się jednak, że spotkałam się z Dimą i Zuli. Nie jest im łatwo w Polsce, ale oboje pracują zdalnie w Moskwie, więc o pieniądze na szczęście nie muszą się martwić. :) Żegnając się, postanowiliśmy oczywiście częściej się spotykać :) Mam nadzieję, że tak się stanie.
A Kraków jest magiczny! Muszę tu jeszcze wrócić, bo ciągle brakuje czasu na jego "złażenie". Zawsze jestem w nim w biegu, to na konferencji, to w pracy... wierzę jednak, że w końcu przyjadę na dłużej i będę miała czas na poszwendanie się i pochodzenie spokojnie bez celu :) Tak najlepiej zawsze lubię poznawać różne miejsca.
A na samej konferencji spotkała mnie miła niespodzianka - miły pan barista zrobił specjalnie dla mnie o taką kawę:
Kawa z kotem |
Życzę Wam cudownego weekendu z kotami. Moje niestety muszą za mną potęsknić (pewnie jak zwykle ja gorzej znoszę tą rozłąkę niż one ;)).
Mam tak samo :). Tak tęsknię za kotami, że wyjazdy ograniczam do minimum bo i tak cały czas myślami i sercem w domu jestem :)
OdpowiedzUsuńKraków czarowny, no, o tej porze roku zimny :)
Kawa świetna :)
Pozdrawiam :)
Zawsze bardzo tęsknię za kotami, ale niestety czasem muszę wyjechać służbowo :(
UsuńKraków śliczny, już chcę tam wrócić!
Uwielbiam Kraków, miły klimat, wszystko ładne i pozytywnie go odbieram, bo mi się kojarzy z ciekawymi wyjazdami.
OdpowiedzUsuńA Warszawa to taka znienawidzona codzienna była i się obrzydziła...
Tak, Kraków jest magiczny, a Warszawa... cóż tu się urodziłam i wychowałam, kocham to miasto, ale nie uważam, że jest najpiękniejsze.. choć stara Praga czy mój Grochów mają swój niepowtarzalny klimat :)
UsuńZa to dzisiaj była cudna pogoda. :)
OdpowiedzUsuńA do kiedy jesteś w Krakowie i jak z czasem? Może jakaś kawka? :)
Bethany, właśnie wróciłam do domu... Tak, w sobotę było cieplutko i słonecznie - wręcz wiosennie.
UsuńNie wykluczone, że znów za jakiś czas będę w Krakowie, to dam znać wcześniej, bo kawkę wspólną z przyjemnością bym wypiła :) :)
To daj znać, bardzo chętnie się z Tobą spotkam. :)
UsuńNawzajem :) napiszę wcześniej, kiedy będę jechała :) zawsze mogę wybrać się na podwójne wizyty z przedstawicielem ;)
UsuńPiękny Kraków, kawa sympatyczna :) i znajomi bardzo interesujący :D... A koty chyba rzeczywiście lepiej sobie radzą niż ludzi (w każdym razie tak jest u mnie :) )... Trzymaj się cieplutko :).
OdpowiedzUsuńlekki koci foch po powrocie był ;)
UsuńZazdroszczę Ci tego Krakowa.Są trzy miasta,które kocham milością nieodwzajemnioną: Kraków,Gdańsk,Wrocław. Niestety,nie mam tam żadnych znajomych ,dlatego odwiedziny są baaaaardzo rzadkie.
OdpowiedzUsuńteż nie lubię zostawiać Frani,bo wydaje mi się,że tylko ja wiem czego potrzebuje i tylko ja ją potrafię dopilnować.To pewnie nie do końca prawda ,ale fakt,że za mna tęskni,kiedy wyjeżdżam.Kawa -odlotowa!
Twoje trzy ulubione miasta są też moimi ulubionymi :) Podoba mi się jeszcze w Rzeszowie i Przemyślu :)
UsuńZ przyszłym tygodniu znów weekend poza domem... tym razem będę we Wrocławiu :) Mam mieszane uczucia - fajnie będzie znów zobaczyć Wrocław... ale będę tęskniła za kotami :(
Jak będziesz kiedyś w Rzeszowie Kasiu, to daj znać, chętnie bym z Tobą pogawędziła o kotach i nie tylko :-)
Usuńkawa z kotem - aż szkoda by mi było ją wypić;)
OdpowiedzUsuńno szkoda, ale cóż było zrobić ;)
UsuńTak to jest u kociarzy , zawsze człowiek rozdarty ;))
OdpowiedzUsuńWyprawa jednak bardzo interesująca i znajomi fajni i do tego z kotem obieżyświatem :-D
Rzeczywiście, miło było się spotkać z Dimą i Zulą, zobaczyć Atosika :) ale tęskniłam za moimi bestiami bardzo!
UsuńZ ciekawością przeczytałam o Twoich przyjaciołach Kasiu i ich ślicznym puchatym kotku.
OdpowiedzUsuńW Krakowie mieszkałam kilka lat i jakoś mnie to zmęczyło. Magiczny dla mnie jest Wrocek i Przemyśl :-)
Buziaczki dla stęsknionej Pańci i koteczków :-)
Duże miasta zawsze męczą. Niestety. Muszę się przyznać, że mnie Warszawa strasznie męczy i coraz częściej myślę o wyniesieniu się stąd i najchętniej zamieszkaniu gdzieś, gdzie mogłabym przygarnąć wszystkie potrzebujące zwierzaki! O! Podobno marzenia się spełniają! :)
Usuńja też kocham to miasto! lubię zaglądać na Twojego bloga, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło :)
Usuńrównież pozdrawiam!