wtorek, 7 stycznia 2014

Łini Alpinista i cd. diety

Łini czasem dostaje świra ;) to taki kot, który wchodzi wyżej i wyżej tzw. kot wysokopienny ;) Na szczęście nie mamy karniszy, bo pewnie by już były pozrywane. Skoki na lodówkę czy na najwyższe kuchenne szafki są na porządku dziennym.

A oto Łini odkrył kaloryfer w łazience :) Nie przeszkodził mu w zdobyciu szczytu nawet suszący się na nim ręcznik. Łini - kot zdobywca:






A dieta idzie dalej, tyle że trochę "zmiękłam". Po Waszych komentarzach, za które dziękuję bardzo, pomyślałam, że może faktycznie zbyt drastycznie potraktowałam moje sierści odmawiając im środkowego posiłku? Tak więc włączyliśmy ten posiłek ograniczając wszystkie porcje. Błagalny, żebrzący o jedzenie wzrok nygusów wygrał, ale i tak są mniejsze porcje 3 x dziennie a nie większe 2x. Jak na moje kalkulacje efekt powinien być ten sam, a przynajmniej sępić tak nie będą... I może nie będą miały wrażenia wiecznego głodu?

Pożyjemy, zobaczymy. Dziś drugi taki dzień i na razie wydaje się być OK.

17 komentarzy:

  1. Hmm, mnie też to czeka. I u siebie i u zwierzaków. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja u siebie też zaczęłam... na razie startuję z ćwiczeniami... ech zobaczymy na jak długo mi zapału wystarczy..
      a z kotami staram się być nieugięta, ale też jest ciężko

      Usuń
  2. Pewnie chętnie po drzewach by chodził :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodzi, chodzi, wspina się na sam czubek naszego ogródkowego bzu :)

      Usuń
  3. Łini na swoim grzejnikowym Mont Evereście :-)
    Trzymam kciuki za odchudzanie futerek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) :) dokładnie tak, na swoim prywatnym czubku świata :)
      oj odchudzanie... ech jestem twarda, staram się, ale te żebrzace oczy sępów... ten miauk.. to zawodzenie.. jest ciężko...

      Usuń
    2. Rozumiem i współczuję :-(

      Usuń
  4. Cudowny! nadaję mu diamentowy medal zdobywcy szczytów.A ta mina zwycięzcy- BEZCENNA!

    OdpowiedzUsuń
  5. No to teraz panisko może się do woli wygrzewać na własnym grzejniku:) Oczywie, póki go Gucio lub Fifi nie zgonią:)
    A co do diety - dobrze, że dajesz 3x a mniej - tak jest zdrowiej - nie tylko zresztą dla kotów. Jestem ,,za".
    A Tobie życzę wytrwałości i nie mijającej motywacji:)
    Pozdrawiam Ciebie i wesołą Ferajnę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łini może czuć się tam bezpiecznie :) ani Fifi ani Gucio tam nie wchodzą ;) to jego prywatny grzejniczek, tylko niewygodnie się na nim położyć niestety...
      Również pozdrawiamy :)

      Usuń
  6. Moze mnie zmotywujesz wobec moich tłuscioszków. Jeszcze dwa tygodnie i jak Tygrys bedzie miał dobre wyniki tez na diete przechodzimy ... ja tez hehe
    Moje tez tak pod sufitem biegaja, czasami trudno ich znaleść :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Alison - warto. Nie wiem, może jestem zbyt optymistycznie nastawiona do tego odchudzania, ale widzę, że Łini jest jakby trochę smuklejszy już po 2 tygodniach...
      A ja sama dziś byłam na pierwszym aerobiku od.. nie pamiętam kiedy ;) poczułam (i czuję dalej) wszystkie mięśnie... ;)

      Usuń
    2. Tobie życze wytrwałości !!!
      Ja mam zawsze problem z tzw "słomianym zapałem" ;-(
      Z moimi koteczkami bedzie trudno a zwłaszcza z Tygrysem ... on sie w bardzo rózny/upierdliwy sposób domaga żarełka , ale zobaczymy :-)

      Usuń
  7. Gratuluję kotkowi - alpiniście zdobycia kaloryferowego szczytu! :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :)
      wcale tak łatwo nie było wspiąć się na ten szczyt ;)

      Usuń
  8. Bardzo dobrze że troszkę zmiękłaś ;)
    Ja odchudzam Gucia. Nie zawsze jestem twarda ,ale staram się ;))

    Łini lubi wspinaczki jak nasz Mikeszek :-D

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za pozostawiony komentarz :)