Wczoraj wieczorem wróciliśmy z naszej wyprawy na Ukrainę.
Było wspaniale, odpoczęliśmy, popróbowaliśmy pysznych koniaczków, pozwiedzaliśmy…
byliśmy nad Świteziem i się nawet w nim wykąpaliśmy! Woda była zimna, ale
przecież nie można było przegapić takiej okazji i się nie wykąpać.. a raczej
zanurzyć się i szybko wrócić na brzeg ;)
Wróciliśmy. Otwieramy drzwi, witają nas oczywiście trzy
sierści J
Przyglądają się, obwąchały walizkę i .. w ogóle nie były nami zainteresowane!
Łini od razu gdy znosiliśmy rzeczy wymknął się na klatkę schodową, a potem
zwiał na dwór! Podążył za nim Gustaw. I tyle było powitania ;) Tylko Fifi
chwilę nam poasystowała, ale potem gdy tylko uchyliłam klapę balkonu, zwiała na
ogródek! Nawet się wyściskać bestie nie dały. Ucieszyły się z naszego powrotu
tylko dlatego, że nareszcie mogły pójść na spacer, podjeść świeżej trawki i
powylegiwać się pod bzem… Mam wrażenie, że to ja bardziej za nimi tęskniłam,
niż one za mną…
Za to widać było wokół, że koty nie próżnowały same w domu.
Wazon zbity, przysmaki wyciągnięte z szafki i zeżarte, deseczki podpierające
małe kaktusy wyciągnięte i pogryzione…
Zobaczcie sami:
Cóż, powroty nie są łatwe ;)
No cóż, nudziły się bez Was ;-)))
OdpowiedzUsuńZresztą może to ich powitanie to taki foch, że śmieliście je zostawić. Cieszę się, że wyjazd się udał, pozdrawiam
urzadzily sobie "party":P
OdpowiedzUsuńparty rozkoszując się party mixem ;) diabły jedne!
UsuńRobiły co mogły żeby sobie poprawić humorek ;))
OdpowiedzUsuńHehe była impreza :))) Zaprosiły koty z sąsiedztwa :D Pomogły robić bałagan hehe :-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Chata wolna, co tu się dziwić :-))) He he
OdpowiedzUsuńJa juz nie pamiętam kiedy miałam jakies kwiaty w wazonie ...
:)) jakoś nieopatrznie zapomniałam ich wyrzucić przed wyjazdem... i stało się! Teraz został mi już tylko jeden większy wazon
Usuń