środa, 4 kwietnia 2018

Dziś miałaby 12 lat

Życie toczy się dalej. Nastała wiosna, wreszcie ciepło i Gucio z Łinim grasują po ogródku. Ja też staram się żyć normalnie. Są jednak momenty, kiedy wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą.

Tak jest dziś. 4.04.2006 - to umowna data urodzenia Fifi, wpisana w książeczkę zdrowia, gdy ponad 11 lat temu braliśmy ją z domu tymczasowego. Wycofaną i bojącą się własnego cienia. Nie małego kociaka, ale taką ok. pół roczną koteczkę, którą ktoś wyrzucił z samochodu przy ruchliwej drodze. Od miauczenia miała zdarte struny głosowe i tak jej zostało. Czasem ciężko mi uwierzyć, że jej nie ma...

Dziś na przykład wróciłam z pracy i zajrzałam do lodówki. Zawsze na dźwięk otwieranych drzwi przybiegała sępiąca Fifi i tym swoim zdartym głosem prosiła o jakąś wędlinkę. Czasem jej dawałam ale często odmawiałam, bo przecież kotów nie należy karmić szynką czy kiełbasą! Dziś żałuję.. mogłam jej dawać wszystko, czego chciała...




Dziś na dźwięk otwieranej lodówki przybiegły nagle dwa sępy ;) Gucio i Łini patrzyli, jak kroję sobie świąteczny boczek i lamentowali, żebym dała im choć kawałek. Odruchowo spojrzałam w stronę drzwi kuchennych, czy nie nadbiega Fifi... dopiero za chwilę sobie uświadomiłam, że przecież jej nie ma.. sępy dostały kawałek domowego boczku.

Fifi dziś miałaby 12 lat. To przecież nie dużo jak na kota. Mogła żyć jeszcze drugie tyle, szkoda że rak zabrał ją tak szybko :( Nie cofniemy czasu, trzeba patrzeć do przodu.


Fifinka <3

5 komentarzy:

  1. Hej co tam u Was ?
    Tęsknimy ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj ta pustka chyba zawsze zostaje...
    Ja pozegnałam Amberka po walce z nerkami... :(
    Wiem, co czujesz. Czasami nie wierzę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Strata kogoś bliskiego jest bardzo smutna. Nieważne czy osoby czy zwierzaka... jest to po prostu trudne :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Utrata czworonożnego przyjaciela to duża trauma. Kiedy mój pies zachorował na chorobę nowotworową bardzo bałem się, że może przedwcześnie nas opuścić. Na szczęście teraz jest bardzo dużo możliwości leczenia, a dobrze rozwinięta onkologia weterynaryjna i odpowiednio dobrana terapia pomogły nam przezwyciężyć tę chorobę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za pozostawiony komentarz :)