Moi kochani, przede wszystkim bardzo dziękuję za słowa otuchy! Tyle czasu nic nie pisałam, a mimo to zajrzeliście tu... niestety aby przeczytać tą smutną wiadomość. Dziękuję - Wasze słowa i wsparcie dodają otuchy. Ciężko zniosłam noc. Cały czas śniłam o Fifi...
Pomimo tego, że Fifi była wycofaną kotką, nie pchającą się na kolana i nie proszącą o uwagę, była wyjątkowa. To była prawdziwa kocia mama. Zawsze troszczyła się o Łiniego i Gucia, dzielnie znosiła, jak ją ganiali i pacali łapkami. Cierpliwa, empatyczna, kochana kicia. Ciężko pisać o niej w czasie przeszłym...
Pochowaliśmy ją na działce. W kartonowym pudełku po butach, razem z jej pierwszą zabawką - myszką oraz jej miską. Wierzę, ze hasa już szczęśliwa za Tęczowym Mostem razem z innymi kotkami. Nic ją nie boli, nie cierpi... Na wiosnę zasadzimy na jej grobie kwiatki. W sercu zostanie na zawsze.
A nasze dwa chłopaki niezbyt przejęły się odejściem Fifi. To smutne :( Fifi na pewno by tęskniła i szukała, gdyby któregoś z nich zabrakło... a one mają to w nosie. Choć może mi się wydaje, może przeżywają rozpad stada na swój własny sposób?
Na dniach robię im bilans zdrowia. Też nie są najmłodsze, mają po 9 lat. Dobrze, że są...
Mimo wszystko pusto bez Fifi...
Pozdrawiamy i dziękujemy, że jesteście <3
piątek, 23 lutego 2018
czwartek, 22 lutego 2018
Odeszła
Straciliśmy członka rodziny, który był z nami 12 lat. Fifi mieszkała z nami w 2 mieszkaniach zanim trafiliśmy do naszego docelowego.
A teraz jej nie ma.
Rak zabrał ją bardzo szybko. Odkąd zaczęliśmy diagnostykę i wdrożyliśmy leczenie, minął tydzień.. i kotka poddała się. Nie było nadziei. Złośliwy nowotwór listwy mlecznej w błyskawicznym tempie (2 tygodnie) dał przerzuty do płuc. Problemy z oddychaniem, brak apetytu, ogólna apatia...
Tak szybko :(
Za szybko :(
Biegaj moja kochana szczęśliwa za Tęczowym Mostem. Do zobaczenia w innym wcieleniu!
Serce pękło na tysiące kawałków. Pojawiają się pytania - co zaniedbaliśmy? czego nie zauważyliśmy? jak to się stało? zostaną bez odpowiedzi na zawsze....
To ostatnie zdjęcie naszej Fifi, kiedy w piątek po kroplówce poczuła się lepiej i chciała pooglądać świat. Nikt wtedy nie wiedział, że ostatni raz....
Żegnaj kochana.....
A teraz jej nie ma.
Rak zabrał ją bardzo szybko. Odkąd zaczęliśmy diagnostykę i wdrożyliśmy leczenie, minął tydzień.. i kotka poddała się. Nie było nadziei. Złośliwy nowotwór listwy mlecznej w błyskawicznym tempie (2 tygodnie) dał przerzuty do płuc. Problemy z oddychaniem, brak apetytu, ogólna apatia...
Tak szybko :(
Za szybko :(
Biegaj moja kochana szczęśliwa za Tęczowym Mostem. Do zobaczenia w innym wcieleniu!
Serce pękło na tysiące kawałków. Pojawiają się pytania - co zaniedbaliśmy? czego nie zauważyliśmy? jak to się stało? zostaną bez odpowiedzi na zawsze....
To ostatnie zdjęcie naszej Fifi, kiedy w piątek po kroplówce poczuła się lepiej i chciała pooglądać świat. Nikt wtedy nie wiedział, że ostatni raz....
Żegnaj kochana.....
Subskrybuj:
Posty (Atom)