Cały piątek upalny, do 30st, trzeba kisić się w pracy, w zamknięciu, w klimatyzacji i kieracie. Kiedy wreszcie wybija godzina 0 i jest się wolnym... nadchodzą chmury, wiatr, zimno i deszcz.
Koty w nanosekundę wróciły z dworu, usłyszawszy pierwszy grzmot. Mruczy, huczy, grzmi, błyska... i pada.
Nie tylko mi nie podoba się taka aura. Gustaw, gdy tylko usłyszał, co się święci na dworze, schował się w najciemniejszym kącie mieszkania ;) Sami zobaczcie kryjówkę tchórza ;)
Tchórz Gucio w swojej kryjówce podczas burzy |
Jest to sam dół szafy w przedpokoju. Nigdy w normalnych warunkach tam nie siedzi, ale gdy jest burza, zaszywa się w moim urządzeniu masującym stopy ;)
Pozostałe sierści siedzą na balkonie i z zainteresowaniem obserwują dziwną aurę pogodową, przebiegających w pośpiechu ludzi, uciekających przed wiatrem i deszczem, latające po podwórku śmieci, uginające się drzewa. Dziwna i złośliwa ta pogoda. Nie dziwię się więc, że Polacy ciągle na nią narzekają, bo jakoś nie może dostosować się do naszych oczekiwań! :)
Też nie mogę zrozumieć pogody... :)
OdpowiedzUsuńU mnie koty raczej się nie boją burzy, chociaż Witka jeszcze nie znam od tej strony ;) Przyjdzie burza, to się dowiem ;) Dobrze, że Gucio ma takie miejsce w którym czuje się bezpiecznie
OdpowiedzUsuńodkrył to miejsce przypadkiem jakoś i rzeczywiście tam czuje się całkowicie bezpiecznie :) różnie koty reagują na burze, pierwszy raz jednak spotkałam się z takim burzowym tchórzem jak Gucio ;)
UsuńMOje Ziuti z nosami na szybach oglądają błyski.
OdpowiedzUsuńTo raczej ja mam pietra i zasuwam rolety i uszy zatykam :-)
hoho odważne bestie :)
Usuń