Poznajcie Fifi – naszą najstarszą i pierwszą wspólną kicię.
Od niej się wszystko zaczęło :) Mieszkaliśmy jeszcze wtedy w wynajmowanej kawalerce, ale już tylko we dwójkę.
Odkąd się poznaliśmy, chcieliśmy mieć jakiegoś kota. W domu moich rodziców
większą część życia spędziłam w towarzystwie kotki – Baksy (niestety już ŚP. przeżyła
18 lat!) i nie wyobrażałam sobie, że może być dom bez kota.
Zaraz po moich urodzinach i imprezce połączonej z parapetówką :) zapadła decyzja – bierzemy kota. Wszystko jedno jakiego, najchętniej kotkę i to
jak najszybciej! Wykonałam parę telefonów do kociolubnych, aby dowiedzieć się,
skąd mogę zaadoptować zwierzaka. Bo oczywiście tylko adopcja jakiejś biedy
wchodziła w grę. I tak trafiłam do DT u Magdy. Kotów było chyba z 10, może nawet więcej, bo część to koci rezydenci - różnych,
przeróżnych, część przed nami zwiewała, część lgnęła do nas.. jejq jaki ciężki
wybór. Najfajniejsze było wrażenie, że z każdego kąta niewielkiego, 2 - pokojowego mieszkania patrzy się na nas kot :) Chciało się wziąć wszystkie, ale można było tylko jednego...
Jedna
koteczka nie socjalizowała się z towarzystwem. Spała przestraszona, zwinięta w
kłębek w koszyczku w ogóle nie zwracając uwagi na nic. Całkiem zwykła panna,
czarno-biała. Troszkę przypominała mi Baksę, która też była czarno - biała. Gdy ją pogłaskałam, podniosła łepek i popatrzyła na mnie
wielkimi, zielonymi, przerażonymi oczkami. Była w DT od niedawna, nie
tolerowała takiej dużej ilości kotów, przez co była cały czas przestraszona i
zestresowana. Odżywała tylko wtedy, gdy Magda zamykała drzwi od kuchni, aby inne
koty do niej nie weszły i kicia czuła się jak jedynaczka. Ganiała za piórkami,
myszkami, była normalnym kociakiem, który zamykał się w sobie przebywając w
większym stadzie. Miała ok. pół roku, a wyglądała jak kilkumiesięczny kociak.
Jak na swój wiek była mała, za drobna. Wybór padł – Fruzia jedzie z nami :)
I tak kicia zamieszkała z nami. Po wypuszczeniu z klatki od
razu schowała się w najgłębszy róg pod szafą. Przesiedziała tam kilka godzin,
po czym przyszła do nas do kuchni :) od razu wpakowała się na kolana, mruczała, domagała uwagi :) Dostała nowe imię - Fifi. Nasza Fifi, nasza „pierworodna”,
nasza kochana mamuśka dla pozostałych kotów. Obecnie ma już 6 lat.
Oto ona:
Oto ona:
Rozkoszna, rozbrajająca, urokiem zniewalająca:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) piękna i złośliwa zarazem ;) ale i tak kochana :)
Usuńpiekna fifi z kwiatkami:)
OdpowiedzUsuń